Przyszliśmy tu zajrzeć w garnki!

Gdy zbierze mi się na kucharzenie, zawsze przychodzi mi do głowy fragment Szkolnych przygód Pimpusia Sadełko Marii Konopnickiej.

Jakoż dobrał sobie Pimpuś
Kompanijkę tęgich kotów,
I wyprawił się do kuchni,
Na naukę dalszą gotów.

Biegną jeden przez drugiego,
I dalejże do kucharki:
— A, dzień dobry, pani Piętka!
Przyszliśmy tu zajrzeć w garnki!

Zatem moje tęgie koty - wyprawiamy się do kuchni! :)

Wczoraj przetworzyłam około 5 kilogramów aronii. Zbiór z jednego krzaka - aronia jest bardzo zdrowa, ale też dość cierpka. Zrobiłam coś pomiędzy niskosłodzonym dżemem a galaretką. Będzie to dodatek do jogurtowych owsianek z siemieniem lnianym, które jemy codziennie i które przyjemnie czymś odmieniać. Trochę aronii zostawiłam. Chcę zrobić aronię sproszkowaną, więc najpierw muszę ususzyć owocki. Ale garść przydała się do kruszonkowego jabłecznika.

Czasem jakoś tak się rozpędzę z gotowaniem, że wychodzi z tego akcja na cztery fajerki i piekarnik. Tak widocznie być musi. Mam jakieś zapędy na kucharza żywienia zbiorowego.
Zapewne napiszę osobny wpis na pl-kuchnia o ciastach kruszonkowych. To taka moja szybka odmiana kruchego ciasta z owocami. Jabłka lekko podprażyłam właśnie z aronią, szczyptą cukru trzcinowego i słuszną "sypką" cynamonu. To był właściwie finał - najprzyjemniejsze na koniec.

Dzień rozpoczęłam od wizyty na targowisku. Pojechaliśmy z mężem po ziemniaki. Kupiliśmy 30 kilogramów odmiany Gala i 15 Bellarosa - bardzo ładne ziemniaczki o różowym odcieniu skórki. Kupiłam też główkę kapusty, wiaderko kapusty kiszonej, kalafiora i kolby kukurydzy.

Do ugotowania miałam "zaległy" bigos. Zaległość wynikała z faktu, że kapustę na bigos kupiłam w poniedziałek w Kauflandzie i jakoś tak mi się w tygodniu czasowo nie spinało gotowanie. Po śniadaniu zatem nastawiłam swój bigos niestaropolski. W jednym garnku gotowałam kapustę kiszoną z daktylami i garstką aronii (a co!) - ugotowała się pięknie - na różowo. Daktyle łamią kwaśny smak. Normalnie dodaję suszone śliwki, ale miałam otwarte daktyle a nie lubię jak mi się coś marnuje, zsycha, starzeje, wietrzeje.
W drugim garnku poszatkowana główka świeżej kapusty z grzybami - dziś były to same suszone kanie, bo posiadam pewną ich obfitość. Na patelni usmażyłam nieco więcej niż zwykle, bo trzy cebule. Dodałam też 4 ząbki czosnku. Po bigosowe nie chciało ni się iść ani jechać do Dino, więc może mięsnie jest nieco mniejsza obfitość, ale ja dałem podwawelską (Proszę! Proszę! Nie zjem panu!). Reszta zgodnie z przepisem.

Bigos trochę czasu mi zajął i od razu trzeba było zaczynać obiad. Skoro już miałam pod ręką kapustę, to na pierwsze kapuśniak. Wiem, trochę dziwnie z tym bigosem, ale kapuśniak miał być do zjedzenia zaraz, a bigos na tak zwane odgrzewki.
No i kapuśniak wyszedł super. Wegański. Możliwe, że smakował mi wyjątkowo dobrze, bo dawno go nie gotowałam. A może to miks przypraw? Była kurkuma, pieprz czarny i dużo sproszkowanej papryki słodkiej.

Na drugie ziemniaczki (zakupiona rano Bellarosa, bo mąż chciał sprawdzić, czy dobre), kalafior, kukurydza i mintaj z patelni (bez panierki, tylko sól i pieprz).
No i jak już warzywka obiadowe dochodziły, to nakruszyłam ciasto na kruszonkowca. Gdy zwolniło mi się miejsce na kuchence, to uprażyłam jabłka z aronią. A gdy skończyłam z obiadem, wstawiłam ciasto do piekarnika.

Co by się nie działo, spacer z psem jest obowiązkowy. Piękną mamy jesień tego roku.

Znów przyniosłam trochę grzybów - gdziś same podgrzybki. Suszenie trwa. W poniedziałek podczas zakupów w markecie zorientowałam się, jak drogocenny jest grzybowy susz. Borowiki 399 złotych za kilogram, podgrzybki niewiele tańsze - 369 złotych za kilo. Zatem nie mam już żadnych skupułów (z psem spaceruje też mąż i co rusz słyszę "Lagujesz!") - grzybki trzeba zbierać, suszyć, pakować w pudełka.

Suszę również bazylię tajską, która jest po prostu boska. Będę sobie robić herbatki. Ten anyżowyo-cynamonowy smak działa na mnie jak magnes na opiłki żelaza.
A teraz piję herbatkę Love Teekanne - na pudełku narysowane owoce granatu, ale w składzie więcej hibiskusa i jabłka, granat na trzecim miejscu. Herbatka bardzo pitliwa i dobra smakota (jutuber mirabout).

Tak minął dzień, tak mi się dziś pożyło. :)