Wyczytane w "Książkach" - "Empuzjon"

W dobie zmierzchu prasy drukowanej ciągle prenumeruję dwa tytuły. Jeden - fachowy, przydaje się w pracy. Drugi - bo lubię, ale też przydaje się w pracy. Ten drugi to "Książki. Magazyn do czytania" - dwumiesięcznik, w którym naprawdę jest dużo do poczytania, a redakcję tworzą po prostu świetne pióra.
Plusem prenumeraty jest również to, że oba tytuły znajduję po prostu w skrzynce pocztowej. W większym mieście być może nie byłoby problemu z zakupieniem ich w jakimś saloniku prasowym, ale w moim miasteczku są one po prostu niedostępne. Dawne kioski Ruchu albo całkowicie zniknęły, albo przekształciły się w sklepiki wielobranżowe. Wprawdzie wiele sklepów i jeden lokalny dyskont mają teraz półki z czasopismami zaopatrywane przez Kolportera, ale wybór tytułów jest skromny.

W nowym numerze "Książek" znaleźć można fragment nowej powieści Olgi Tokarczuk, która będzie miała swoją premierę 1 czerwca. Przyznam się, że byłam ciekawa, jak zadziała na mnie taka forma promocji książki. Fragment wydrukowany w "Książkach" zajmuje niespełna trzy strony (ale są one trzyszpaltowe i dość gęsto zadrukowane), więc myślę, że może to być 6-8 stron w wydaniu książkowym.

Media obiegł już tytuł tej powieści - Empuzjon. Horror przyrodoleczniczy. O ile podtytuł nie budzi znaczeniowych wątpliwości, o tyle Empuzjon brzmiał dla mnie dobrze, ale nieznajomo. Wyszukiwarki na takie hasło zwracają wyłącznie linki do artykułów, notek i zapowiedzi tejże książki. Zatem tytuł doskonały pod kątem wyszukań w sieci. Ale jaka jest jego etymologia?

Otóż empuzjon to forma wywodząca się od imienia Empuza (Empusa, gr. Έμπουσ).
Empuza to w mitologii greckiej bogini strachu, widmo zamieszkujące Hades, podwładna bogini Hekate. Miała stopę z brązu[1]. Empuza nocą opuszczała podziemia Hadesu, aby zabijać podróżnych (głównie młodych mężczyzn) i wysysać ich krew, podobno również zjadać zwłoki. Wabiła spóźnionych podróżnych w wybrane przez siebie miejsca, przybierając różne postacie. W twórczości Arystofanesa empuzy to żeńskie demony, czarownice. Opisywane są jako istoty jednonogie - posiadające nogę z miedzi (lub mosiądzu) lub oślą. Zdolne do przemian w rozmaite bestie tudzież piękne młode kobiety.

Fragment czytało mi się świetnie. Piękny język, nakreślenie miejsca i postaci sprawiające, że chce się poznać bliżej bohaterów i dowiedzieć więcej o Görbersdorfie (Sokołowsku). Mieczysława Wojnicz, student ze Lwowa, przybywa do dolnośląskiego zakładu leczniczego. W kurhausie brak wolnych miejsc, więc będzie pacjentem "dochodzącym" - mieszkajacym u gospodarza Opitza. Lekarz potwierdza u Wojnicza gruźlicę i przedstawia plan kuracji. Mężczyzna obawia się, że będzie musiał wyjawić doktorowi swoją "wstydliwą przypadłość". Jednak w tym fragmencie do krępującej dla bohatera sytuacji nie dochodzi.
Skojarzenia z Czarodziejską górą Manna nasuwają się natychmiast: młody mężczyzna, górska miejscowość - sanatorium dla chorych na gruźlicę. Okazuje się, że są one słuszne i zaplanowane przez autorkę. Cała powieść ma być swoistą grą z dziełem Manna.

Okazało się, że tego typu "zachętka" jest idealną wędką - czuję się złowiona, przynęta była pierwszej klasy. Przy Opowiadaniach bizarnych kilkakrotnie czułam niedostyt i żal, że autorka nie odłożyła pomysłu fabularnego do teczki z planami powieściowymi. Z niecierpliwością czekam na Empuzjon, a czekanie to nie będzie szczególnie trudne. Do premiery został miesiąc, a ponieważ Czarodziejską górę czytałam tylko raz i w dodatku dość dawno, umilę sobie oczekiwanie lekturą. Być może dzięki temu Empuzjon będzie miał jeszcze więcej smaczków.