Wstężyki - łatwe obserwacje przyrodnicze
Nie taki ślimak straszny, jak go malują. Trzeba jednak przyznać, że żarłoczność niektórych gatunków ślimaków jest wręcz imponująca. Czy możliwa jest zatem pokojowa koegzystencja ludzi, ślimaków i pomidorów?
Zacznijmy od prostego rozróżnienia polskich ślimaków. Znane i łatwe do rozpoznania są trzy charakterystyczne grupy. Mamy ślimaki żyjące w wodzie – przykładami takich są błotniarka i zatoczek (o nich innym razem). Natomiast ślimaki lądowe "wizualnie" łatwo podzielić na dwie grupy – ślimaki nagie (o zredukowanej muszli) i ślimaki posiadające w pełni wykształconą muszlę.
Wstężyk gajowy (Cepaea nemoralis).
Rzeczywiście ślimaki nagie (pomrowy, pomrowniki, śliniki) potrafią narobić ogromnych szkód w uprawach. W czasie kiełkowania roślin mogą spustoszyć grządki tak, że konieczne będą nowe siewy lub nasadzenia. Szkodnikiem wymagającym zwalczania jest ślinik luzytański zawleczony do Polski wraz z sadzonkami roślin. Jest to gatunek duży, występujący licznie i bardzo żarłoczny. W 2016 roku na Dolnym Śląsku prowadzono badania cierniówki (jest to mały i liczny w Polsce ptak z rodziny pokrzewek). Okazało się wówczas, że ofiarą śliników padają również pisklęta cierniówek i innych małych ptaków gniazdujących nisko.
Jeżeli nasz ogródek sąsiaduje z niekoszonym rowem, wilgotną skarpą, nieużytkiem na terenach wodonośnych, to mogą być konieczne zabiegi antyślimakowe. Ostatecznością są moluskocydy (jeżeli w naszym regionie występuje zawleczony ślinik luzytański), ale skuteczne jest również koszenie traw, porządkowanie działki (zmniejszenie liczby potencjalnych kryjówek ślimaków) i otaczanie grządek lub całej działki suchym pasem terenu. Ślimaki bezmuszlowe są mało odporne na wysychanie i gdy lato jest tak suche jak tegoroczne, nie stanowią zwykle większego problemu dla ogrodników.
Dobrym zabezpieczniem przed wysychaniem jest muszla. Dlatego ślimaki muszlowe mogą zamieszkiwać również suchsze ogrody. W suche i gorące dni chowają się w cieniste i wilgotniejsze miejsca, wciągają się do muszli i spokojnie czekają na wilgoć. Wychodzą po rosie, nocą, w czasie deszczu.
W niektórych wilgotniejszych ogrodach mieszkają winniczki. U mnie – na polodowcowych piaskach moreny czołowej, na suchawym i wietrznym wzniesieniu zamieszkały dwa gatunki mniejszych ślimaków. Jako posiadaczka ogródka, nie postrzegam ich jako szkodników. Są ładne, są częścią ekosystemu, miło je obserwować. Mają też walor dydaktyczny, ponieważ posiadają ciekawą cechę, na podstawie której u dorosłych osobników określa się przynależność gatunkową. Są to wstężyk gajowy (Cepaea nemoralis) i wstężyk ogrodowy (Cepaea hortensis).
Gdzie w moim ogrodzie żyją wstężyki i dlaczego nie pustoszą grządek? Grządki mamy w większości podwyższone (z angielska "bed"), a wszystkie otoczone są ścieżkami wysypanymi korą lub rozdrobnionymi gałęziami. Ślimaki nie lubią wędrować po tego typu podłożach, więc niespecjalnie ciągnie je do grządek. Takie osypanie grządek ułatwia również oddzielenie od nich części koszonej ogródka i powoduje, że "bedy" nie obrastają chwastami (nie trzeba używać podkaszarki). Roślinność ozdobna to królestwo wstężyków. Mieszkają pod krzewami lawendy, pod kępami wieloletnich goździków, w dereniach, w liliowcach, a chyba najwięcej w winobluszczu. Winobluszcz rośnie jak szalony, co rusz trzeba go przycinać, więc jak dla mnie, to wstężyki mogłyby go jakoś aktywniej obgryzać. Jednak te ślimaki żywią się również glonami, a z tkanek roślinnych preferują te obumarłe. Stanowią więc raczej "ekipę porządkową" w ogródku, a nie "kosiarzy" żywych roślin.
W takie dni jak dziś (ciepło i sucho) rankiem na spacerze są tylko niektóre ślimaki. Udało mi się jednak sfotografować przedstawicieli obu gatunków. Wstężyki są ciekawym obiektem obserwacji, ponieważ są bardzo różnorodne. Ich muszle mogą mieć żółte, różowe lub brązowe tło, co już daje sporo opcji ubarwienia, a do tego dochodzi różnorodność paskowania. Pasków może nie być wcale lub być ich aż 5, w dodatku sąsiadujące paski mogą się ze sobą stykać, zlewać, dając szersze paski, albo nawet jeden bardzo szeroki pas.
Wstężyk gajowy (Cepaea nemoralis) z lewej, wstężyk ogrodowy (Cepaea hortensis) z prawej. Warga ciemna u gajowego (osobnik z wyraźnymi, szerokimi paskami na muszli, tło jasnobeżowe), warga jasna u ogrodowego (osobnik bez paskowania, tło muszli żółte).
A rozróżnianie tych dwóch gatunków? Otóż spoglądamy na kolor wargi – to krawędź muszli, "wyjście" dla ślimaka. Otóż u dorosłego wstężyka gajowego jej kolor jest ciemnobrązowy (wyraźny paseczek, ciemne obrzeżenie), a u dorosłego wstężyka ogrodowego biały. U młodych ślimaków rozpoznanie, czy jest to wstężyk gajowy czy ogrodowy jest praktycznie niemożliwe, ponieważ warga wybarwia się (lub nie) dopiero z wiekiem.
Rozróżnienie w nazwach (gajowy – ogordowy) jest średnio pomocne, a nawet mylące. Wstężyk gajowy jest silnie synantropijny, wstężyk ogrodowy również mieszka "przy człowieku", ale w lasach występuje częściej niż wstężyk gajowy. Należy więc zawsze spojrzeć na wargę muszli, a nie sugerować się miejscem napotkania danego osobnika, bo akurat w gaju częściej spotkamy ogrodowego, a w ogrodzie gajowego.
Wstężyk gajowy (Cepaea nemoralis) z lewej, wstężyk ogrodowy (Cepaea hortensis) z prawej. Warga ciemna u gajowego (osobnik z jednym paskiem na muszli, tło żółte), warga jasna u ogrodowego (osobnik z jednym paskiem na muszli, tło beżowe).
Wiadomości na szóstkę. W Polsce, choć nie na całym obszarze, występuje jeszcze jeden gatunek wstężyka. Jest to wstężyk austriacki (Cepaea vindobonensis) i jego również da się dość łatwo zidentyfikować. Jego muszla ma zawsze jasny kolor tła – od bieli do beżu (więc żółte i różowe tło wskazuje na ogrodewgo lub gajowego). Bardzo mała jest też zmienność paskowania – najczęściej występuje po prostu 5 wąskich pasków. Warga jest jasnobrązowa, więc aby odróżnić wstężyka austriackiego od wstężyka gajowego sprawdzamy jeszcze jedną rzecz – żeberkowanie muszli, którego ani wstężyk gajowy ani ogrodowy nie mają – one posiadają po prostu gładką muszlę.
Dlaczego w tytule pojawiły się "łatwe obserwacje przyrodnicze"? Ślimaki są jednymi z najmniej frustrujących w obserwacji. Nie trzeba szykować czatowni, nie umykają, są dość liczne. Wystarczy wybrać odpowiednią pogodę i miejsce i już mamy okazję do podziwiania ich różnorodności, ślimaczych ścieżek, kryjówek, niezwykłego ciała. Są również bardzo wdzięcznymi modelami dla początkujących fotografów.
Po deszczu. Fotografia nie jest "ustawiana" - żaden wstężyk nie został przeniesiony w to miesce, wszystkie przyszły z własnej woli i własnym tempem. :)
Post powstał w ramach edycji 71. Tematów tygodnia i nawiązuje do tematu 2: Coraz więcej dzikich zwierząt na ulicach Poznania.
Comments