"Wieża" - powrót do lektury
Do Tematów Tygodnia często nasuwają mi się skojarzenia literackie. Tym razem również tak było. Tamat 1. - Dharahara - wieża. Tak, pamiętam, że czytałam coś o takim właśnie tytule. Autor i treść umknęły z pamięci, ale tytuł to na 100% była Wieża. Nie, nie o Dwie wieże chodzi, nie o Mroczną wieżę. Pamięć nie dopisuje tym razem, ale i to jakiś trop - musiało to być dość dawno. Szybki podgląd na lubimyczytac.pl - pięć powieści o takim właśnie tytule, ale to nie to. "Pokaż więcej wyników". Jest! Na trzeciej stronie dopiero. Gustaw Herling-Grudziński Wieża i inne opowiadania. Tak - lektura w trzeciej lub czwartej klasie liceum.
Szybkie poszukiwania. Jest i pełny tekst. Opowiadanie, jedenaście stron. Oczywiście, że przeczytam. Los sam mi wkłada w ręce tekst. :)
I wiecie co? W liceum to była jakaś tam jedna z wielu lektur - dobra, bo krótka. Pewnie dlatego nie pamiętałam fabuły. A to jest po prostu niesamowite opowiadanie o samotności. Świetnie posplatane wątki - klasyczna konstrukcja szkatułkowa. Polski żołnierz po zakończeniu II wojny światowej znajduje się we Włoszech i spędza urlop w Piemoncie, w domku - jak się później okazuje zwanym przez mieszkańców okolicy La Bara - trumna. Domek należał do samotnego Sycylijczyka, który przeniósł się na północ po tym jak w trzęsieniu ziemi stracił żonę i troje dzieci. Właśnie w tym domku Sycylijczyk ów dokonał żywota pod koniec wojny. W domu pozostały sprzęty, obrazy i ulubiona książeczka gospodarza Le Lepreux de la cite d'Aoste. Poznajemy zatem trzy historie - poruszającą treść książeczki o trędowatym, opowieść żołnierza, który poruszony lekturą wyrusza do Aosty a także odkrywa historię poprzedniego właściciela domku, oraz okoliczności śmierci Sycylijczyka.
Zważywszy na niewielką objętość utworu, nie będę streszczać jego szczegółów. Zachęcam do przeczytania. W tej chwili tekst dostępny jest na przykład tutaj: http://www.bsip.miastorybnik.pl/zsu/wieza.pdf
Aby jednak przybliżyć nieco przesłanie utworu, pozwolę sobie zmieścić trzy cytaty z opowiadania.
Na próżno czerpał z książek wiedzę o przewrotności ludzkiej i o nieszczęściach towarzyszących jak nieodłączny cień doli człowieczej: jego serce odmawiało uwierzenia w to, co czytały jego oczy. Los ludzi wolnych wydawał mu się tym godniejszy zazdrości, im bardziej opłakany był jego własny.
Gdy śmierć jest największym niebezpieczeństwem, pokłada się nadzieję w życiu; ale gdy się zna jeszcze straszniejsze niebezpieczeństwo, pokłada się nadzieję w śmierci. Kiedy niebezpieczeństwo jest tak wielkie, że śmierć stała się nadzieją, rozpacz jest brakiem nadziei, że można umrzeć.
Wielokrotnie próbowałem napisać opowieść o ostatnich sześciu latach życia mieszkańca Wieży w Aoście i zawsze odkładałem bezradnie pióro w połowie mniej więcej każdej nowej wersji. Jak de Maistre, nie potrafiłem sobie wyobrazić wiecznej samotności. I jak de Maistre'a, przejmowała mnie ona przerażeniem.
Wieża - symbol samotności. Zawiłe sploty choroby, alienacji i religii. Pomyślałam o wszystkich świętych stylitach - słupnikach. Oni świadomie wybierali życie na wieży, w izolacji. Trędowaty był pozbawiony możliwości wyboru. Niesamowity jest zawarty w opowiadaniu opis symbolicznych pogrzebów chorych na trąd - choroba sprawiała, że dla świata, choć przecież nadal żyli, stawali się martwi. Niedotykalni.
Odwiedziłam wirtualnie Aostę. Wieża Trędowatego stoi po dziś dzień.
CC BY-SA 3.0 https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/
Comments