Puzzle drewniane. Warto?

Serwis społecznościowy na literkę F wyświetlił mi wczoraj reklamę puzzli drewnianych ze stylizowanymi grafikami przedstawiającymi zwierzęta (lub głowy zwierząt). Reklama była naprawdę atrakcyjna. Piękne kolory układanki, skomplikowane kształty poszczególnych klocków w tym również kształty sylwetek małych zwierzątek. Reklama zawierała również informację, że puzzle zostały zaprojektowane i wyprodukowane w EU. Puzzle są dość drogie, bo zestaw pakowany w woreczek kosztuje 130 zł, a zestaw w ładnym drewnianym pudełeczku kosztuje 175 zł. Sklep firmy zarejestrowanej w Słowenii stosuje powszechny trik marketingowy - ceny wyświetlone są jako promocyjne, obok widać przekreślone 160 i 200 złotych.

Tak się składa, że miałam okazję nieco wcześniej układać puzzle drewniane made in China. Zostały zakupione na Aliexpress, bo wtedy jeszcze nie było ich w sprzedaży u polskich importerów z wysyłką z Polski. Chińskie kosztowały siedemdziesiąt kilka złotych i niestety na zdjęciach wyglądały znacznie lepiej niż w realu. Trochę jak niektóre ubrania "oczekiwania vs rzeczywistość".
Zatem kilka słów o tym, jak realnie wyglądał produkt chiński, jak szło układanie i ile z tym zabawy.

Układałam głowę wilka w formacie A4. W tym przypadku oznacza to, że układanka po złożeniu spokojnie mieści się na deklarowanej kartce. Kilkuwarstwowa sklejna jest przyjemna w dotyku, gładka. Puzzle nie mały żadnych uszkodzeń drewnianych elementów, ale trzeba się z nimi obchodzić raczej ostrożnie, bo niektóre części klocków (na przykład nóżki zwierząt) są dość delikatne.

Na opakowaniu i w aukcji nie podano liczby elementów układanki, a dla miłośników puzzli jest to dość istotna i podstawowa informacja. Zestaw A4 zawiera 165 klocków. Bardzo różnej wielkości i różnych kształtów, w tym te o kształtach zwierzątek.

Niestety większość klocków ma dość proste kształty, które w żaden sposób nie zazębiają się z sąsiednimi. W efekcie połączone ze sobą są tylko niektóre elementy. Zatem układanka to raczej taka "zsuwanka", przy której trzeba uważać, żeby nie roztrącić ułożonych już kawałków i cały czas "nagarniać" klocki do kupy, żeby utrzymać jako takie ich przyleganie.

Układanie tych klocków jest ciekawym wyzwaniem, ale zraczej tylko dla osób dorosłych, cierpliwych i o pewnych dłoniach. Dla dzieci układanka nie jest może zbyt trudna, ale frustruje je to, że łatwo ją samemu sobie zepsuć i co chwilę trzeba poprawiać przyleganie wcześniej dopasowanych klocków. Osobom starszym, ze zwyrodnieniami stawów palców czy z artretyzmem będzie bardzo trudno dopasowywać te klocki.

W opisie trudność układanki porównana jest do klasycznych puzzli 1000 elementów, ale jest to nieco przesadzone. Ułożenie zajęło mi około 1 godziny (puzzle 1000 układam zazwyczaj w 2 godziny), a i tak dużą cześć z tego czasu pochłonęło wielokrotne poprawianie i dopasowywanie rozsuwających się elementów.
Czy chciałabym układać te puzzle wielokrotnie? Raczej nie. Wersja z tak pociętych kawałków działa na mnie mniej odprężająco od puzzli klasycznych. Być może przyjemniej układałoby się puzzle, które lepiej łączyłyby się ze sobą i nie rozsuwały przy byle ruchu ręką.

Oto fragment zdjęcia, które nadal używane jest w chińskiej ofercie sprzedażowej w porównaniu z ułożonym fragmentem. Kolory są mniej intensywne i w realu znacznie więcej jest czerni. Wyraźnie widać również, jak różnią się cięcia drewna. Te na zdjęciu ofertowym gwarantują, że układanka trzymałaby się w całości. Czy Chińczycy używają zdjęć innego, trudniejszego w wykonaniu produktu, a sami oferują znacznie prostszą w pocięciu kopię? Niestety tak.

Puzzle z Chin są już sprzedawane na Allegro przez polskich importerów. Kosztują ponad 90 złotych (sprawdzałam ten sam wzór). Pojawiają się już pierwsze opinie o słabym wykończeniu i rozjeżdżaniu się, więc prawdopodobnie są to właśnie takie, jak układany przeze mnie zestaw.
Zdecydowanie właściwe byłoby użycie przez sprzedawców zdjęć realnego produktu, zachowanie skali (użyte kadry sugerują, że układanka jest większa niż w rzeczywistości) czy informowanie kupujących na przykład o tym, jak drobne są poszczególne elementy, a tak nie jest - w aukcjach pojawiają się te same zdjęcia, którymi wabili klientów Chińczycy.

Czy sklepy europejskie (już dwa, bo skoro kliknęłam w jedną reklamę, to zaraz pojawiła się kolejna - z Irlandii) oferują produkt lepszej jakości i o ciekawszych cięciach? Szczerze mówiąc nie wiem. Nie mam już zaufania do takich ofert. Spotkałam się z niby-europejskimi sklepami z odzieżą, które za całkiem wysokie ceny oferowały chińskie ubrania z lichych syntetycznych tkanin, z grubsza tylko podobne to prezentowanych na katalogowych zdjęciach, więc nie wiem, czy z zabawkami nie jest tak samo.

Zatem decydując się na zakup tej dość drogiej jak na wielkość i czas zabawy układanki, koniecznie sprawdźcie sklep i opinie kupujących. Najlepiej, żeby pomiędzy "oczekiwaniami" a "rzeczywistością" można było postawić znak równości.