Miodowy (?) miesiąc i straszni Polacy

To był pracowity maj. Mam teraz więcej pszczół HiveBuzz. Przybyło mi kilka "tygodniowych" i jedna "miesięczna". Dziś PUD, więc pojawi się jeszcze czerwcowa pszczoła - całkiem gruba, bo wymieniłam trochę HBD na HIVE.

Notorycznie traci mi się w świadomości pierwszy dzień miesiąca, więc @herbaciany - jesteś niezbędny. W dodatku PUD teraz przypomina mi o opłatach wykonywanych pierwszego, więc przynajmniej operator nie wyłączy mi internetu. Wydawałoby się, że pierwszy obarczony jakimś świętem jest łatwiejszy do ogarnięcia. Nie jest. Dziś w zasadzie Dzień Dziecka, ale w szkole był to też dzień europejski (polecam, bardzo fajna impreza), więc fakt pierwszości dnia miesiąca zupełnie mi się rozmył.

Troszkę blogowania.
Przeczytałam dziś na Pudelku, że jedna celebrytka wyraża niezadowolenie z agresji tkwiącej w Polakach - ktoś jej nakleił nieładną naklejkę, bo źle zaparkowała, a na koleżankę jakaś inna pani tak strasznie spojrzała, gdy pomyłkowo zajęła jej miejsce na jakichś ćwiczeniach czy czymś. Straszni są ci Polacy, co nie? Okropni!
No tak, tyle że to tak średnio prawda. Osobiście uważam, że najczęściej akcja rodzi raekcję. Reakcję bardzo rzadko nieadekwatną do akcji, a jeśli już nieadekwatną, to często spowodowaną naprawdę ciężkimi warunkami zewnętrznymi. Niechęć najczęściej budzi "świętokrowatość" i "cwanogapowatość".
Co napisała celebrytka? Coś w stylu: "No i zajęłam 1,5 miejsca parkingowego, ale miałam ze sobą psa i jeszcze jakieś rzeczy do niesienia". Czyli zajęła 2 miejsca. A co ma niesienie rzeczy i pies do prawidłowego zaparkowania? Czy te czynności jakoś się nakładają na siebie? Może to brakujące pół miejsca spowodowało, że ktoś gdzieś się spóźnił, ktoś musiał daleko nieść cieżkie przedmioty, albo ktoś z bolącym kolanem kuśtykał dookoła bloku.
Założę się, że gdyby koleżanka weszła na tę salę ćwiczeń i po prostu powiedziała "Dzień dobry! Które miejsce jest wolne?" nikt by krzywo nie patrzył, tylko wskazano by jej wolne miejce.

Parę dni wcześniej w mediach inna celebrytka (ale taka naprawdę cele - top polskich celebrytów) narzekała na hejt. Ten "hejt" to były naprawdę wyważone komentarze odnośnie zaprezentowania przez celebrytkę pewnego zachowania. W komentarzach fani celebrytki podchwycili "hejtową mantrę". "To ta polska zawiść!", "Hejtują, bo jest sławna i ma wspaniałe życie", "Polacy - hejterzy". Mam wrażenie, że hejt to teraz najlepszy napis na tarczę, która ma chronić przed jakąkolwiek krytyką. Najlepiej jeszcze jakoś dookreślić wrażą grupę - mogą to być Polacy-zawistnicy, mogą to być ci, których "nie stać" na produkty wciskane przez celebrytę.
Pamiętacie dziecko z baśni Andersena "Nowe szaty cesarza"? To, które zawołało "Patrzcie, przecież on jest nagi!". Gdy przeniesiemy akcję w internetowy światek celebrytów, to parę osób po takim komentarzu dziecka powie "Tak, faktycznie jest nagi", a pozostali będą bronić iluzji szat i swego cesarza - "Cicho mały hejterze!", "Nie stać go na takie szaty i hejtuje!". Jednak myślę, że to jest możliwe tylko w takich bańkach/bajkach internetowych. W życiu jest o wiele normalniej.

No cóż. Nie taki Polak straszny, jak go celebryci malują.