Makiełki i moczka - nowy pomysł na świąteczny deser

Polskie tradycje wigilijne co cały rybno-grzybowo-kapuściano-makowo-miodowy wachlarz. Zależnie od regionu, z którego pochodzili nasi dziadkowie i babcie, zależnie od tego, co z domów rodzinnych zaczerpnęli nasi rodzice (i kto bardziej - mama czy tata), zależnie od tego, co sami wybraliśmy do powtarzania w wigilijnym menu, otrzymujemy pewien rodzinno-tradycyjny miks potraw.

Ale czasem przeczytamy gdzieś o jakiejś potrawie, czasem zostaniemy poczęstowani czymś pysznym u znajomych czy dalszej rodziny, spróbujemy jakiejś tradycyjnej dla innego regionu potrawy w restauracji. Nie jestem ortodoksyjna pod względem świątecznych potraw. Choć ani w domu rodzinnym mojego męża ani w moim nie było tradycją pieczenie mazurków na Wielkanoc, to u nas są i dobrze się mają. Choć w Wigilię i w rodzinie męża i w mojej był karp, to na naszym stole nie pojawia się ta ryba, bo inne smakują nam bardziej. Z deserów świątecznych nakładanych lub podawanych w pucharkach w moim domu rodzinnym były i są nadal makiełki, u męża owoce z bitą śmietaną.

No i teraz taka sytuacja. Na czacie dowiaduję się o śląskim deserze zwanym moczka lub moćka. Prawo pięści nakazuje mi wierzyć we wspaniałe walory smakowe tegóż, a natura kuchennego kombinatora świdruje swym długim paluchem w trzewiach i mózgu posykując ssspróbuj, ssspróbuj. Jak nie ja, to kto?

Zatem teraz wszyscy wzruszeni faktem, że są świadkami narodzin nowej, świeckiej tradycji, przystępujemy do podziwiania dziecka, które akurat nie w związkach zawodowych się urodziło ale nawet lepiej, bo na steem.chat. :)

W ogóle jest to deser - szczyt gospodarności i pomysłowości, "jak robić, żeby się nie narobić" i perfekcyjna pani domu tudzież perfekcyjny pan domu w jednym. Polecam.
W tym roku zrobiłam malutką tortownicę (16 cm średnicy), ale planuję powiększyć w latach kolejnych.

Idea - przekładaniec, coś jak tiramisu ale polsko-świąteczno-wigilijne. Zatem potrzebne były biszkopty, zimne mleko, trochę masy makowej z bakaliami odłożonej podczas zawijania strucli świątecznych i moczka powstała z okrawków najlepszego na świecie piernika.

Moczkę można zrobić wedle dostępnych w sieci przepisów. Ja wybrałam najmniej pracochłonny. Otóż odlałam szklankę z przygotowanego już kompotu z suszonych owoców, zagotowałam go w małym garnku, wkruszyłam okrawki piernikowe, roztarłam łyżką na jednolitą masę, wsypałam pokrojoną na kawałki czekoladę (uznałam, że na taką ilość masy będzie to około 2/3 tabliczki) i wymieszałam do uzyskania jednolitej konsystencji. Dodałam na koniec trochę skórki pomarańczowej i zmaltretowanych wałkiem orzechów włoskich. Masa wyszła przepyszna.

No i dalej łatwo. Warstwa maczanych w mleku biszkoptów, moczka, warstwa biszkoptów, masa makowa, warstwa biszkoptów, kakao. Chłodzenie w lodówce przez przynajmniej kilka godzin.

Deser jest przepyszny. Nie ma jeszcze własnej nazwy. No po prostu sytuacja jest trochę taka, że zasadniczo, pobieżnie my ją nazywamy deser moczka, ale tak chcemy jej dać jakoś bardziej nowocześnie. Wszelkie pomysły będą bardzo mile widziane.


glass.lew na zdjęciu ze specjalnymi pozdrowieniami dla @glass.wolf