"Dwoje ludzi" A. A. Milne

Naście lat temu, gdy byłam studentką, znacząco wzbogaciłam swoją bibliotekę. Dziś właściwie nie pamiętam, jak trafiłam na ulicę Galla Anonima. Zapewne z oszczędności. Część zajęć odbywało się w budynkach przy ulicy Przybyszewskiego, a ja mieszkałam przy Piastowskiej. Czasem kupowałam dekadówki lub bilety jednodniowe, czasem pożyczaliśmy je sobie wzajemnie w akademiku. Ale czasem, gdy czasu było dość, na zajęcia po prostu się chodziło. Dziś chciałam sprawdzić swoją starą marszrutkę na googlowskim street view i okazało się, że tam, gdzie kiedyś wiodła sobie ogólnodostępna ścieżka pomiędzy ogródkami działkowymi, dziś wyrosły ogrodzone osiedla. Jednak nadal wędrując z Boya-Żeleńskiego na most Warszawski (kiedyś jeden, dziś dwa) można wybrać trasę przez Kromera lub alternatywę - Długosza i Galla Anonima. I pewnie tak sobie chodząc i próbując optymalizować trasę (3,5 kilometra) natrafiłam na kiermasz biblioteczny.

Pod czwórką na Galla Anonima nie ma już biblioteki. Małe wypożyczalnie zostały zlikwidowane na rzecz nowych i dużych filii Miejskiej Biblioteki Publicznej. Czytelnicy z tej części miasta dziś zapewne korzystają z biblioteki w Graficie.
W roku 2002 biblioteka jeszcze istniała. Wejście znajdowało się na rogu kamienicy. Kiermasz książek był stały. Ot, na podłodze stały sobie dwa lub trzy kosze i co tydzień bibliotekarki dokładały do nich zubytkowane pozycje. Chodziłam tam najczęściej po ostatnich zajęciach na Przybyszewskiego, gdy już nie musiałam spieszyć się na kolejne ćwiczenia na Sienkiewicza, Kanoniej, Cybulskiego albo na angielski na Nankiera.

Ceny były symboliczne. Za 5 złotych można było wypełnić plecak. Iwaszkiewicz - 40 groszy, Ibsen - 50 groszy, Słowacki - 50 groszy, Makuszyński - 10 groszy. Literatura niebeletrystyczna nieco droższa - Ryszkiewicz i Mieszkańcy światów alternatywnych - 1 złoty, Desmond Morris i Naga małpa 2 złote 50 groszy. Te książki mam dziś na półce, część klasyki jest jeszcze w domu rodziców - lektury szkolne za 10-20-50 groszy kupowałam z myślą o młodszym rodzeństwie.

Jedną z moich ulubionych po dziś dzień książek nabyłam za 7 groszy. Cena jak na kiermasz dość nietypowa. Dlaczego wybrałam ten akurat tytuł? Zachętka na ostatniej stronie okładki jest dość oględna - "twórca Kubusia Puchatka (...), powieść dla dorosłych, (...) pogodna i mądra książka (...)". Pewnie była to po prostu ciekawość. Książka nie ma bibliotecznych pieczęci. Być może była darem czytelnika, być może ktoś przekazał książki, z którymi nie miał co zrobić. Czy nie została włączona do księgozbioru ze względu na brak miejsca w malutkiej filii? A może dlatego, że na ostatniej stronie z kolofonem ktoś rozpisywał długopis i widnieją tam dwie fale niebieskiego tuszu? A może po prostu dlatego, że książka była już stara, a czytelnicy biblioteki są zawsze spragnieni przede wszystkim nowości?

Teraz jest moja. Alan Alexander Milne, Dwoje ludzi, przekład Mira Michałowska, Warszawa: Czytelnik, 1974.

IMG_6805.JPG

Nigdy nie byłam wielką fanką Kubusia Puchatka. Gdy miałam 4-5 lat słuchałam czytania i sama czytałam przede wszystkim polskich autorów. Uwielbiałam baśnie i te książeczki z serii "Poczytaj mi mamo", których bohaterami byli moi rówieśnicy. Kubuś Puchatek jakoś w żadną z tych kategorii się nie wpisywał, a gdy czytałam go jako lekturę szkolną w pierwszej klasie, przekaz wprost był dla mnie zbyt naiwny. Sam autor chyba również nie był zachwycony faktem, że to te powiastki dla dzieci stały się jego "flagowymi" dziełami. "Milne, Milne... a tak, wiem - to ten od Kubusia Puchatka". Nawiasem mówiąc, ilustrator książek E.H. Shepard również uważał, że ''ten niedźwiedź'' zrujnował jego karierę malarską. No cóż - silny jest trend do szufladkowania twórców.

Powieść Dwoje ludzi jest na pewno kontrowersyjna. Oceny uśrednione 3,76 (na 5 - Goodreads) i 5,94 (na 10 - Lubimyczytac) wskazują na książkowego "przeciętniaka", ale równocześnie sporo osób daje noty maksymalne lub bardzo niskie. Ja należę do tych, którzy dają gwiazdek dużo, dużo.

Jeżeli chodzi o warstwę fabularną, to jest to powieść lekka, ze zgrabnie nakreśloną linią akcji, z przyjemnymi punktami zwrotnymi. Angielski właściciel ziemski Reginald Wellard ma się bardzo dobrze. Posiada mająteczek, który zapewnia mu wygodne życie, ma śliczną młodą żonę, nie ma żadnych poważnych zmartwień ani problemów. Ale jak mówią "Nie miała baba kłopotu...", czy raczej tutaj "Nie miał Reggie kłopotu, napisał powieść". Powieść odnosi sukces. I nagle okazuje się, że trzeba negocjować z wydawcą, bywać w Londynie, prowadzić rozmowy, spotykać się z tym i owym. Życie nabiera tempa. W końcu konieczna jest przeprowadzka do Londynu. Pojawia się też propozycja napisania sztuki. No i koniecznie trzeba bywać, bywać, pokazywać się, udzielać towarzysko. W końcu trzeba powiedzieć stop.

Ale najciekawsza jest warstwa psychologiczna. Tytuł Dwoje ludzi zobowiązuje. Z tej warstwy nie chciałabym odkrywać przed potencjalnymi czytelnikami zbyt wiele. Opis relacji pomiędzy małżonkami, którą odkrywamy stopniowo jest poprowadzony w sposób bardzo ciekawy. Otóż wiemy, jaki obraz swojej żony ma Reginald - narrator. Znamy jego myśli, rozważania nad związkiem, interpretacje zachowań i słów jego żony. Poza tym w dialogach i opisach mamy Sylwię taką, jaką my z nich odczytujemy, odgadujemy - dzieje się to w taki sposób, w jaki oceniamy, poznajemy każdą osobę trzecią. I tu zaczyna się dziać ciekawie, bo pojawia się rozdźwięk pomiędzy tym, jak Sylwię opowiada nam Reginald, a jaką sami wyczytujemy z opisu.

Z czasem i kolejnymi czytaniami ta książka porusza mnie coraz bardziej. Uczy uważności i sprawiedliwości wobec drugiego człowieka, zwłaszcza małżonka. Uświadamia, jak często projektujemy własne wyobrażenia i pragnienia na innych, jak potrafimy przerysowywać sobie swój własny obraz. Wreszcie pokazuje to, co jakże często dzieje się w każdym z nas - co innego myślimy, co innego mówimy, co innego robimy.
Jeżeli jest nas dwoje, to druga osoba zawsze pozostanie dla nas w pewnej mierze tajemnicą. I myślę, że lepiej jest ten fakt zaakceptować i tę nieznaną przestrzeń zapełnić po prostu miłością do drugiej osoby. Ale uwaga! Ważne, abyśmy nie pomylili miłości do tej osoby z miłością własną, bo wtedy pojawi się nasza list żądań, oczekiwań, chceń. I nie ma siły - nie będziemy wtedy sprawiedliwi wobec drugiej osoby, prawdę zastąpią podejrzenia.

Na koniec kilka słów o warstwie obyczajowo-społecznej. Książka powstała w 1931 roku i niesie ciekawy obraz międzywojennej Anglii. Całkiem sporo tu smaczków z życia codziennego, ówczesnych stosunków społecznych, form towarzyskich. Arcyciekawy jest również wątek "wydawniczy" - trochę o pieniądzach, nakładach, sprytnych wydawcach i naiwnym debiutującym autorze.

Szczerze polecam książkę Dwoje ludzi wszystkim miłośnikom powieści psychologicznej i psychologiczno-obyczajowej. Jest to książka intrygująca, warta poznania i przemyślenia. A subtelne poczucie humoru autora nadaje całości niebywałego uroku, choć bywa gorzko. Jak w życiu.


Post powstał w ramach Tematów Tygodnia #56 i stanowi luźne nawiązanie do tematu 2. 1 grosz wzór 2013.

Uważny czytelnik na pewno zauważył tłumaczkę - Mirę Michałowską. Tak, to właśnie autorka Wojny domowej, o której pisałam w ubiegłym tygodniu. :)