Deser dalgona coffee na miodzie. Konkurs Akcja Inspiracja

Pierwszy raz o dalgona coffee usłyszałam od @rozku, która najlepiej wie, co na Instagramie piszczy. A piszczał właśnie nowy hit (focie jedzenia i picia) - kawa ubijana.

Dwa słowa o pochodzeniu tegoż hitu. Dalgona to południowokoreański rodzaj słodyczy - toffi o strukturze plastra miodu. Robi się je z brązowego cukru, syropu kukurydzianego i sody oczyszczonej (czasem z dodatkiem kwasu - np. octu), aby podczas podgrzewania uwolnił się dwutlenek węgla spulchniający ulepkowatą masę. Przeniesienie nazwy na ubijaną kawę wzięło się z programu "Stars' Top Recipe at Fun-Staurant" (신상출시 편스토랑), w którym znany południowokoreański aktor Jung Il-Woo porównał jej smak do gąbczastego toffi. Ubijana kawa nakładana na ciepłe lub zimne mleko była znana w Makau (gdzie nagrywano odcinek programu) od blisko 20 lat, ale nie zrobiła wcześniej kariery medialnej ani nie była jakoś szczególnie chętnie zamawiana. Emisja programu w styczniu 2020 (i być może późniejsze powtórki) zbiegły się z ograniczeniami związanymi z zapobieganiem COVID-19. Przygotowanie kawy dalgona nie wymaga specjalnych narzędzi, ekspresu ani zaparzacza, zatem idealnie nadaje się na DIY - "zrób to sam".
Szybko pojawiło się #dalgonacoffeechallenge, a potem dalgona coffee stała się południowokoreańskim wiralem na Instagramie, Tik-Toku i YouTube.

Ciekawostka - Korea Południowa jest największym konsumentem kawy w całej Azji. Zatem temat bardzo chwycił i szybko poszedł w świat.

Dalgona coffee to dla mnie raczej okrutnie słodki deser niż "prawdziwa" kawa. Głównie dlatego, że przygotowuje się ją z kawy instant i stosunkowo dużej ilości cukru. Przygotowanie polega na ubiciu kawy, cukru i gorącej wody w równych proporcjach.

Moje pierwsze podejście było klasyczne - spróbowałam postaci "kanonicznej, internetowej".

Składniki na dwie duże kawy:

  • 2 łyżki kawy instant
  • 2 łyżki cukru
  • 2 łyżki gorącej wody
  • około 500 ml mleka

Do wysokiego naczynia wsypujemy kawę i cukier, wlewamy gorącą wodę i miksujemy całość, aż silnie się napowietrzy (z tych 6 łyżek powstanie naprawdę dużo pianki), nabierze jasnobeżowego koloru i uzyska konsystencję białek ubitych z cukrem. Można również ubijać ręcznie, ale potrwa to dość długo. Do wysokich szklanek wlewamy zimne lub podgrzane mleko (jak kto lubi, do wersji na zimno można wrzucić kostki lodu), a na wierzch nakładamy ubitą kawę. Można jeszcze posypać lub polać czymś słodkim, co lubimy dodawać do kawy i deserów.

Nie zostałam fanką dalgona coffee w tej postaci. Smak jest dla mnie zanadto cukrowo-instant, mam tu na myśli te silnie kwaskowate nuty. No i nie pijam na co dzień kaw mlecznych. Raz na ruski rok skuszę się na cappuccino, które robię sama i nie dodaję żadnych dosładzaczy.
Co zatem z dalgoną? Otóż pomyślałam, że dalgona może być niezła, ale w mniejszym stężeniu. Dlatego dziś przygotowałam deser lodowo-śmietankowo-kawowy. Dalgona jako smugi pomiędzy lodami i niezbyt słodką bitą śmietaną smakowała bardzo dobrze. Z proporcji podanych w przepisie powyżej zamiast 2 kaw przygotować można 6 pucharków deseru.

I jeszcze jedna uwaga. Sprawdzając opcje spotykałam się zwykle z wariantami cukier biały - cukier trzcinowy. Na jednym z blogów znalazłam informację, że "miód się tutaj totalnie nie sprawdzi" i zaczęłam się zastanawiać nad fizykochemią kuchenną. Czyżby tylko sacharoza miała zdolność utrzymywania piany? Dwucukier tak a monocukry już nie? Jakoś mi się to nie dodawało i postanowiłam przygotować dalgonę do deseru na miodzie.
Na fotografii powyżej dalgona jest ubita na 2 niepełnych łyżkach miodu - świeżego, płynnego. Zatem można. Jeżeli ktoś zastępuje cukier biały miodem, to jak najbardziej może spróbować kawy dalgona.

Myślę, że wypróbuję dalgona coffee również jako składnik kremu do tortu lub dodatek do sernika na zimno. Gdy smak ten zostanie "rozprowadzony" w niezbyt słodkiej bitej śmietanie lub masie twarogowej, efekt będzie znacznie lepszy i ciekawszy, co potwierdził deser dalgona coffee.


A na konkursowe pytanie "Kawa czy herbata?" odpowiem: Kawa i herbata!