Czytam sobie #18. Donoszę z biblioteki. Luty

Dziś ostatni dzień lutego - książki wypożyczone pod koniec stycznia przeczytane i oddane, a na stole czeka już nowy sympatyczny stosik na kolejny miesiąc czytania. Do styczniowej ósemki wyzwania czytelniczego dołącza lutowa dziesiątka. "Dziesiątka?" zapytacie. A tak - przyjemne lektury pochodzenia bibliotecznego wyczerpałam przez końcem miesiąca, więc przeczytałam jeszcze dwie książki kupione w wysyłkowym antykwariacie.

Z ubiegłego miesiąca

Słuchanie było rewelacyjne. Michał Witkowski i jego Lubiewo bez cenzury czytane przez Jacka Poniedziałka jest kontrowersyjne, trudne, brudne, a przy tym rewelacyjne pod względem języka postaci i prawdziwe - bez certolenia się z tematem.
Láska nebeská czytana przez Mariusza Szczygła (autora) była po pierwsze bardzo dobra, po drugie niesłychanie przyjemna w odbiorze, po trzecie dostarczyła mi kilku nitek literackich wartych pociągnięcia. Oczywiście nitki wiodą za południową granicę - w kosmos literatury czeskiej.

Właśnie na fali tego audiobooka nastąpił mój powrót po latach do Pociągów pod specjalnym nadzorem Hrabala. To pierwsza z zakupionych w lutym książek. Cóż mogę napisać - czytajcie klasykę, warto, trzeba. Warto też wracać, bo minęło x lat, a książka okazała się jeszcze mociejsza w wymowie, bohater jeszcze bliższy.
Druga z "nadwyżki" to czysta rozrywka i również powrót po latach - Lądowanie w Garwolinie Joanny Chmielewskiej. Podobno kontorwersyjna - niektórych czytelników śmieszy bardzo, innych wcale. Sama autorka przestrzega we wstępie, że nie kryminał, a raczej satyra z elementami groteski. Mnie śmieszy. Jest oryginalnie, są smaczki z minionej epoki, działające na wyobraźnię opisy. Tym razem opierałam się nie tylko na wyobraźni, bo mam maps.google i Garwolin w pełnej krasie.


Kuzynki Pilipiuka okazały się sympatycznym czytadłem. Produkt pióra Wielkiego Grafomana ma kolejne tomy. Będzie czytane. O czym to? O kuzynkach Kruszewskich, które choć wizualnie w podobnym wieku, to faktycznie jedna jest o jakieś 400 lat starsza od drugiej (tak, tak - kamień filozoficzny). Kuzynki przygarniają serbską księżniczkę - ponadtysiącletnią wampirkę. Są przygody - poszukują mistrza, bo przdłużająca życie tynktura się kończy, stawiają czoła prześladowcom.
Seans w Domu Egipskim - kryminał retro Maryli Szymiczkowej (Dehnel i Tarczyński) wynudził mnie niemożebnie. Bo jak tu się wciągnąć w intrygę, jeżeli intrygi jako takiej nie ma, postać "krakowskiej panny Maple" jest nudna jak flaki z olejem, a obiecujące szatańskie i żeleński wątki spełzają na niczym. Sytuacja jest taka, że mamy śmierć podczas seansu spirytystycznego. Mój problem jest taki, że jest mi doskonale obojętny zarówno nieboszczyk, jak i odkrycie tego, kto zabił. Jednak opinia moja może być niemiarodajna, bo książka ma fantastycznie entuzjastyczne opinie na lubimyczytac.pl - czyli komuś się podoba.

Furie i inne groteski Szczygielskiego to zbiór trzech fars - Furie, Wydmuszka i Berek. Czyta się bardzo dobrze, zapewne równie dobrze ogląda z teatralnej widowni. W sieci można zobaczyć fragmenty spektaklu Berek czyli upiór w moherze z Ewą Kasprzyk i Pawłem Małaszyńskim w rolach głównych. O czym są sztuki? Furie są o sekretach rodzinnych, Wydmuszka o dwóch kobietach z dwóch różych światów, których spotkanie mocno wpływa na ich dalsze życie, a Berek o stereotypach, które sprawiają, że ludzie mający w istocie wiele wspólnego, są wobec siebie wrodzy.

Chwila Wisławy Szymborskiej to tomik dobrych, mądrych wierszy. Nie wszystkich poetów czytam regularnie, bo nie ze wszystkimi znajduję nić porozumienia. Z Szymborską znajduję.
Kazimierz Wajda, Henryk Vogelfänger i Szczepko i Tońko. Djalogi radjowe z "Wesołej lwowskiej fali" to była rewelacja. Edycja faksymilowa egzemplarza z 1934 roku, zatem czytałam tekst w postaci takiej, jaka i prezentowana była przedwojennym sympatykom duetu ze Lwowa. Pięknie napisane, mówiące dużo o ówczesnej obyczajowości, trochę o sprawach bieżących, trochę o Polsce. Skonstuowane po mistrzowsku - wyszczekany, obyty Szczepko, który wszędzie był, wszystko widział, umie postępować z kobietami, umie się zachować w każdej sytuacji towarzyskiej i Tońko - uroczy, łagodny 'durnowaty pomidur'. Jak nie polubić takich dwóch? Książeczka zawiera również posłowie Jerzego Janickiego - bardzo ciekawe i poruszające.

Kaprysik. Damskie historie Mariusza Szczygła podobał mi się tak, że napisałam o nim cały post.

Dla przypomnienia okładek z ubiegłego miesiąca - wpis styczniowy.

Do przeczytania i przesłuchania


  • Andrzej Pilipiuk, Księżniczka, 2012
  • Andrzej Pilipiuk, Dziedziczki, 2005
  • Anne Rice, Wywiad z wampirem, 2008
  • Marta Matyszczak, Morderstwo w hotelu Kattowitz, 2019
  • Karolina Prawęcka, Bohdan Łazuka. Przypuszczam, że wątpię, 2010
  • Anna Dziewit-Meller, Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy, 2017
  • Wojciech Kuczok, Senność, 2009, audiobook, czyta Marcin Popczyński
  • Bram Stoker, Dracula, 2014, audiobook, czyta Leszek Filipowicz


Kuzynki Kruszewskie i księżniczka w pierwszym tomie zdążyły się spotkać, poznać i wywinąć z pierwszych opałów. Co dalej? Historia ma potencjał, więc wypożyczyłam kolejne tomy. Być może dlatego, że pierwszy tom był u mnie, wypożyczenia nieco przystopowały i na bibliotecznej półce znalazłam dwie kolejne części. Jednak są to książki bardzo poczytne - niech śwadczy o tym fakt, że biblioteka nabyła również wznowienie. Stąd różnica w wyglądzie okładek. I tu taki zgrzyt. O ile w przypadku wydania z 2005 roku bez trudu domyślam się, kto jest kim na okładce, o tyle przy wznowieniu z 2012 mam poważne wątpliwości. Tytuł Księżniczka sugeruje, że być może miała to być Monika - serbska księżniczka, wampirka. Jednak pani z biustem nijak nie pasuje do postaci wykreowanej przez autora. Z doświadczenia zawodowego wiem, że niejedną czytelniczkę złaknioną "księżniczkowego" romansu z nutą erotyki udało się tą okładką złowić. A potem było zaskoczenie i często też rozczarowanie - "a bo to jakieś fantastyki". Cóż - nie ocenia się książki po okładce.


Mam wreszcie Wywiad z wampirem. To będzie powrót do lektury i jednocześnie nowe otwarcie, bo tym razem zamierzam przeczytać całą serię książek. Wampirycznie jakoś wyszedł ten miesiąc, ale tak widocznie miało być, skoro książki same mi w ręce wpadały. Z Wywiadem jest też taka sprawa, że mam na dysku elektroniczną wersję tej książki, ale edytorsko jest ona tak zła, że czytanie po prostu zamęcza. Czy można źle i brzydko wydać e-książkę? Tak, można. To był pierwszy z e-booków, które planowałam przeczytać w styczniu, a po prostu nie dałam rady. W zastępstwie były dwie wspomniane wyżej tradycyjne książki.
Morderstwo w hotelu Kattowitz to wybór w ciemno z półki z nowościami. Nie wiem nic, nie przeczytałam nawet czwartej strony okładki, bo to, co tam wydrukuje wydawca, to zwykle reklamowe ogólniki. Kryminał, nowość, niech to na razie wystarczy.


Czas na non-fiction. Tym razem z działu 'Film' biografia Bohdana Łazuki. O bohaterze nie wiem nic. Znam kilka jego kreacji filmowych i estradowych. W filmie Nie lubię poniedziałku grał siebie - gwiazdora, który po kieliszku nie wsiada do swojego sportowego Triumpha Spitfire, tylko wędruje do domu torami tramwajowymi. Czy rzeczywiście był wówczas taką gwiazdą? Królem nocnego życia stolicy? Z przyjemnością dowiem się czegoś o jego życiu i karierze.
Drugą z książek non-fiction wypożyczyłam z działu dla dzieci i młodzieży. Były Damskie historie Szczygła, a teraz będzie Historia w spódnicy Dziewit-Meller. Dla nastolatek, które wedle wydawcy mogą być takie jak historyczne bohaterki książki, czyli dziewczyny, które nie uznają słowa "niemożliwe"! Nie do końca mnie przekonuje, ale tym chętniej sprawdzę co i z czym.


Trwam w słuchaniu audiobooków. Tym razem klasyk - Dracula Brama Stokera (wspominałam, że będzie wampirycznie). Mam własne wydanie książkowe, ale czytałam już dawno, a teraz chętnie wysłucham.
Kuczoka mam już na sumieniu. Przeczytałam jego trzy książki - najbardziej chyba znaną, czyli Gnój, Spiski i zbiór esejów Moje projekcje. Doceniam, chętnie sięgnę po kolejne. Tym razem znalazłam Senność, którą biblioteka posiada tylko w postaci audiobooka. Kuczok ma ucho do języka i fantasycznie przenosi go na karty książek, a to jest najskuteczniejszy lep na muchę, czyli na mnie.


Jutro zaczynam wampiryczny marzec. Właśnie uświadomiłam sobie, że jeżeli przerobię planowaną ósemkę, to na koniec miesiąca będę w połowie wyzwania 52 książek w 2019 roku. A jak Wasze lutowe lektury? Zapraszam do dzielenia się tytułami w komentarzach.