Co z tą choinką?

Dopóki dzień się nie wydłuży i słońce nie zacznie wschodzić i zachodzić o ludzkich godzinach, to nie rozbiorę choinki. Albo oni albo my. Nie biorę jeńców. Nie ma świecenia promieniami, będzie świecenie choinką. Co na to planeta Ziemia i gwiazda Słońce. Nic. Toczą swoje cielska. Niby zima a ciepło. Za to pochmurno i ciemno.

W Dolinie Baryczy zimują duże stada gęsi. Latają i gęgają o zmroku. Rano pewnie też, ale rano to szybko, szybko - robota i szkoła. A wieczorem spokojny spacerek z psem, to i gęsi można posłuchać. Nie wiem, co to za gęsi. Może to tym z północy i północnego-wschodu nie opłaca się lecieć dalej na południe, gdy na Dolnym Śląsku w styczniu można w ciepełku paść się w oziminach? Żurawie zimują już od dobrych kilku lat. Te to wiem co za jedne - to tutejsze po prostu nie odlatują nigdzie, bo i po co.

Część pisemna egzaminu zawodowego w mojej pracy szczęśliwie dobiegła końca. Dziś na ostatniej turze oprócz operowania miałam jeszcze obsługę rejestrowania przebiegu, bo zdawał uczeń z dostosowaniami warunków egzaminu. Wymagane jest nagranie audio całości - w dobrej jakości, ciągłe, zapisane jako jeden plik. Nagrywać trzeba na dwóch urządzeniach, bo niezbędne jest takie zabezpieczenie na wypadek awarii jednego. Udało się - nie było żadnych awarii.
W szkole moich dzieci odbywa się próbny egzamin ósmoklasisty. Pisze moja córka. Jest już po polskim i matmie, jutro angielski.

Nowy osiedlowy sklep Dino nie przestaje mnie zachwycać.
No i napisałam i szybka akcja w przerwie od blogowania - obiad na jutro. :) W Dino nabyłam ćwiartki (promocja - tanio) i już są poprzecinane i w garnkach. W mniejszym rosół z kręgosłupów i okolic, w większym duszą się podudzia i udka - z cebulką, czosnkiem, kurkumą i sosem teriyaki. Obiad na jutro gotuję dziś, bo jutro rada klasyfikacyjna. Rady mamy po ostatniej lekcji, a że mieszkam blisko, to zdążę po zamknięciu biblioteki a przed rozpoczęciem rady wpaść do domu na obiad. No i właśnie żeby zdążyć, to ten obiad musi być wcześniej ugotowany. Taki do odgrzewki.

Dlaczego sklep jest zachwycający? Nadal jest czyściutko, pracownicy nadążają z towarowaniem, na stoisku mięsnym nie formują się ogony kolejkowe. Być może wiąże się to ze stosunkowo wąskim gronem klientów? Osiedle nie jest specjalnie gęsto zabudowane, w pobliżu nie ma żadnych bloków. To chyba taki paradoks. Dyskonty, w których codziennie przetacza się znaczniejsza liczba kupujących zwyczajnie nie nadążają (przynajmniej w moim miasteczku) z rozpakowywaniem palet z towarami, z porządkowaniem sklepu (stare promocje, nowe promocje, rzeczy poprzekładane przez klientów), wypiekaniem pieczywa i kasowaniem lub obsługą kas samoobsługowych ("zaczekaj na pomoc"). Wydaje się, że mogą generować większe przychody. A taki spokojny, peryferyjny, niezapchany klientelą sklep? Oby trwał, a obroty były zadowalające dla osób decyzyjnych.

Piwo już pobutelkowane. W butelkach mam również zakwas buraczany - może też na jakiś barszczyk, ale przede wszystkim do picia, bo ma prozdrowotne walory rozliczne.

Dopiero niedawno napisałam na czacie, że opłaca się publikować, bo na tak zwanym dołku warto wypracować troszkę hive'ów, które później urosną. No i sama muszę się w tej kwestii energiczniej ruszyć, bo zdążyłam ledwie kilka tekstów wrzucić, a na Coingecko już zielono. Ale ciągle jeszcze jest tanio, więc naprawdę warto budować HP.

Budować HP a jeżeli już coś rozbierać, to może choinki. Z moją poczekam do Epifanii, a jeżeli nadal będą na świecie panować takie mroki, to i do Gromnicznej się wstrzymam. :)