Bioodpady - zmiana i brak zmiany

Rok temu pisałam o specyficznym śmieceniu. Niestety wywożenie bioodpadów na niezabudowane działki mojego osiedla jest nadal praktykowane. Zrobiło się ciepło, ruszyły porządki w ogródkach. A ponieważ kompostowników nie przybyło, to w sąsiedztwie chodnika na niezabudowanym odcinku jednej z ulic znów wykiprowane są gałęzie, ścinki z przyciętych żywotników, uschłe bukszpany i co tam się komu nagrabi lub utnie.

W minionym roku zaszła jednak zmiana - w opłatach za gospodarowanie odpadami. Była to oczywiście podwyżka. Jako czteroosobowa rodzina płaciliśmy do sierpnia 112 złotych, a od września 130 złotych. We wrześniu pojawiła się jednak możliwość złożenia nowej deklaracji (z której to możliwości skorzystałam) i od października 2022 roku płacę stawkę obniżoną.
Obniżka dotyczy gospodarstw, w których kompostuje się bioodpady. Złożenie deklaracji wiązało się z całkowitą rezygnacją z możliwości wystawiania brązowych worków. Albo wszystko, albo nic. Niestety obniżka ani nie zachęciła mieszkańców do kompostowania, ani nie rozwiązała problemu wywożenia byle gdzie bioodpadów. Być może obracam się w specyficznym gronie znajomych, ale nikt z nich nie złożył nowej deklaracji. Dlaczego?

Otóż obniżka wynosi 1,5 złotego od osoby miesięcznie. Zatem 6 złotych dla czteroosobowej rodziny. 6 x 12 to 72 złote rocznie. Z jednej strony całkiem sensowna kwota - kilkadziesiąt złotych. Z drugiej strony "kupny" kompostownik modułowy zwracałby się 2 lub 3 lata i rozmawiamy o ewentualnej obniżce rocznej opłaty z 1560 złotych do 1488 złotych. Większość osób stwierdziła, że ta skórka nie jest warta wyprawki. I tyle. Są też rodziny, które trochę kompostują, ale chciały nadal mieć możliwość wystawienia na przykład zgrabionych liści orzecha włoskiego czy innych kłopotliwych dla nich bioodpadów.

Wiele jeszcze wody w Wiśle, Odrze i Warcie upłynie, zanim ludzie przypomną sobie o krążeniu materii w przyrodzie i korzyściach wynikających z tego, że materię z własnego ogródka również w tym ogródku "puścimy w obieg". Nie wiem, czy powrót do naturalnych rozwiązań można wymusić tylko wysokimi opłatami za wywóz ciężkich worków (w ogóle pakowanie materii organicznej w foliowe worki to jest pomysł z kosmosu)? Obawiam się, że wtedy jeszcze więcej osób szukałoby w pobliżu posesji kawałka "ziemi niczyjej", na którą dałoby się wywieźć te okropne bioodpady.

A jak to jest w Waszych gminach? Czy istnieją zachęty (finansowe lub niefinansowe) do kompostowania i czy również praktykowane jest wyrzucanie bioodpadów poza posesję?