Świdnica i Zamek Książ - wycieczka dla dużych i małych
Dziś zapraszam na kolejną dolnośląską wycieczkę. W cyklu małych rodzinnych wypraw zwiedzaliśmy już Trzebnicę i Chełstów, a dziś opowiem o tym, jak wyjazd w sprawach formalnych zmienił się w chyba najciekawszą wycieczkę sezonu.
Czasem tak się składa, że musimy gdzieś pojechać "załatwić sprawy". Jeżeli zajmą one dużo czasu, to oczywiście wyjazd ma swoją specyfikę i harmonogram, ale czasem wszystko układa się tak, że grzechem byłoby nie skorzystać z okazji i nie pozwiedzać, poeksplorować. Tak też stało się tym razem. Postanowiliśmy wraz z mężem wziąć udział w pewnym projekcie unijnym. Początkowe założenia były takie, że wszystkie formalności miały być załatwiane w moim miasteczku, ale pewnego dnia otrzymałam maila, że organizator projektu, w związku z koniecznością spełnienia rozmaitych warunków prawnych, zaprasza wszystkich aplikujących do swojej siedziby w Świdnicy. Zebrałam informacje. Otóż można było zarejestrować się online na wybraną godzinę, a sprawy formalne miały zająć maksymalnie 60 minut. Zatem zabieramy dzieci, dziadkowie chętnie dołączą.
Do roboty! Przygotowujemy wycieczkę.
Punkt pierwszy - ramy czasowe. Do Świdnicy mamy 107 kilometrów. Wyjazd o ósmej rano, półtorej godziny jazdy. Pół godziny na ewentualne korki i opóźnienia. Zatem wybrałam godzinę 10:00 u organizatora projektu. Przyjęłam, że od godziny 11 do 13 pospacerujemy po Świdnicy, a na 14:00 kupiłam online bilety na Zamek Książ. Książ był marzeniem mojej mamy, która tego akurat obiektu nie miała okazji zwiedzić, a i pozostali dorośli uczestnicy wycieczki byli tam w latach szkolnych, więc raczej dawno. Ze Świdnicy do Książa jest niespełna 18 kilometrów. Z parkingu na zamek wędruje się trasą spacerową, więc potrzeba około godziny, aby ze Świdnicy dotrzeć spokojnie i na czas.
Dwie godziny na spacer po mieście to niewiele, więc przyjęłam tylko dwa punkty wycieczki. Najcenniejszy zabytek miasta - Kościół Pokoju, a później spacer przez Rynek do Katedry św. Stanisława i św. Wacława. Skorzystałam oczywiście z zasobów sieci. Kościół Pokoju ma swoją stronę internetową z kompletem informacji o samym zabytku oraz godzinach zwiedzania i cenie biletu - cegiełki na renowację. O Katedrze poczytałam na Wikipedii oraz obejrzałam film Katedra w Świdnicy udostępniany przez tamtejszy Urząd Miejski. YouTube podpowiedział mi również ciekawy film z serii Kierunek Dolny Śląsk, której trzeci odcinek to Rynek w Świdnicy. Pozostało jeszcze zaznajomienie się z planem miasta, aby nie zgubić się podczas spacerowania oraz ustalenie miejsca parkowania. Na stronie urzędu znajduje się komplet informacji o strefach parkowania. Wybrałam podstrefę II w sąsiedztwie Kościoła Pokoju.
Zamek Książ również posiada swoją stronę internetową z kompletem potrzebnych informacji oraz zakładką 'Kup bilet online'. Wybrałam trasę "Od Piastów do tajemnic II wojny" czyli dziewięćdziesięciominutowe zwiedzanie z przewodnikiem. W cenę tego biletu wliczone jest również zwiedzanie palmiarni, która znajduje się około 2 kilometrów od zamku. Zakładałam, że o 15:30 wyjdziemy z zamku, więc zostanie nam nieco czasu na palmiarnię. Tyle planów. Bilety do Książa wydrukowane, picie i drożdżówki w plecaku, dobry humor zabrany. Gotowi do wyjazdu.
Dojazd przebiegł bez korków i niespodzianek. W Świdnicy byliśmy już jakiś kwadrans po dziewiątej. Okazało się, że możemy również od razu załatwić formalności. A że poukładałam wszystko w segregatorze i wypełniłam w domu co tylko się dało, już przed dziesiątą zamknęliśmy część "papierową" wycieczki. Tym sposobem zyskaliśmy dodatkową godzinę w Świdnicy. Pogoda przeciętna - było pochmurno, chwilami padał drobny deszczyk. Ale wycieczka miejska ze zwiedzaniem wnętrz obiektów może być i przy takiej aurze.
Wolne miejsca parkingowe znaleźliśmy przy placu Świętej Małgorzaty, o jedną przecznicę dalej od ulicy Kościelnej. Znajduje się tam ładny choć nieduży park z okazałą fontanną. Spacerkiem ruszyliśmy do pierwszego punktu wycieczki, czyli do Kościoła Pokoju. Teren przykościelny, na kórym znajduje się również cmentarz i kilka budynków, otoczony jest murem, a wchodzi się nań przez barokową bramę. Obok znajduje się kawiarenka.
Plac Pokoju jest wart krótkiego spaceru. Epitafia, barokowe budynki, dzwonnica, a wszystko to zatopione w zieleni starych drzew i bluszczu. W świątyni wpisanej listę światowego dziedzictwa UNESCO można wędrować i oglądać z bliska detale - zwiedzaniu towarzyszy nagranie lektora, więc turyści nie tłoczą się w jednym punkcie. Sam kościół jest przepiękny - jego architektura, zdobienia, wyposażenie i nawet zapach to konglomerat absolutnie wyjątkowy. Spędziliśmy tu około jednej godziny.
Następnie ruszyliśmy w kierunku Rynku. Mieliśmy nieco więcej czasu, więc wstąpiliśmy na kawę i przekąskę do jednego z przybytków gastronomicznych z ładnym widokiem na kolorowe kamienice i ratusz. Okrążyliśmy Rynek oglądając jego zabytki i bramy kamienic prowadzące do piwnic, w których wytwarzano słynne świdnickie piwo. Wielkość bram podyktowana była rozmiarami największych beczek z piwem. Na jednej z ławeczek posąg Marii Cunitz (Kunic) - śląskiej astronom urodzonej właśnie w Świdnicy w XVII wieku. W przyległej do Rynku uliczce Franciszkańskiej zauważyłyśmy z mamą sklep firmowy "Karoliny" - producenta porcelany z nieodległej Jaworzyny Śląskiej. Tam nabyłam pamiątkę ze Świdnicy - śliczne filiżanki do espresso. Świdnica jest miastem o dużych tradycjach handlowych. Na pewno miłośnicy zakupów łatwo zagospodarowaliby tutaj cały dzień, bo sklepów i sklepików w samym centrum jest wielka obfitość.
Zaplanowanym punktem wycieczki była również katedra. Z Rynku powędrowaliśmy do niej ulicami Pułaskiego i Daleką. Z Dalekiej wychodzi się na plac przed katedrą, która robi ogromne wrażenie. Jej 103-metrowa wieża jest najwyższą na Śląsku i piątą co do wysokości w całej Polsce. Katedra jest późnogotycka, ale w jej wnętrzu dominuje barok. Ołtarz główny był w tym czasie poddawany renowacji - trochę szkoda, że nie mogliśmy go zobaczyć "na żywo", ale konserwatorzy stosują teraz przyjemną praktykę osłaniania miejsca prac tkaniną z nadrukiem restaurowanego obiektu, więc w pewien sposób ołtarz cały czas jest widoczny we wnętrzu. I jeszcze mały szczegół - jeden z najcenniejszych zabytków wewnątrz katedry, gotycki ołtarz, poliptyk przedstawiający Zaśnięcie Marii Panny i w ogóle cały Chór Mieszczan, na którym się on znajduje, dostępne są wyłącznie dla grup zorganizowanych oprowadzanych przez przewodnika. Udało mi się tylko zrobić zdjęcie z daleka.
Na placu przed katedrą umieszczono makietę miasta. W teorii obiekty tego typu mają służyć osobom niewidomym, w praktyce przyciągają wszystkich - dorosłych i dzieci, które chętnie eksplorują również dotykiem.
Ponieważ zostało nam jeszcze nieco czasu, powróciliśmy na Rynek - tym razem ulicą Długą i zdecydowaliśmy się wjechać na odbudowaną wieżę ratuszową. Widok na miasto i nieodległe pasma Sudetów, widoczne nawet przy kiepskiej pogodzie, jest naprawdę wspaniały. Następnym etapem wycieczki był powrót na "nasz" parking. Po drodze napotkaliśmy dziki i zajrzeliśmy jeszcze do świetnie zachowanych fragmentów umocnień miejskich - w suchej fosie znajdował się ogródek restauracyjny. Przejazd do Książa wraz z wydostaniem się z centrum Świdnicy zabrał nam około 20 minut.
Pogoda była taka sobie, więc i książański parking nie był zatłoczony. Powędrowaliśmy oznaczonymi, zadbanymi alejkami przez park. Po drodze mija się Mauzoleum Hochbergów (właścicieli zamku) i Bramę Parkową z niesamowitymi rzeźbami Hybryd - pół kobiet, pól lwów. Dochodząc do budynku bramnego zamku przechodzi się obok barokowego założenia ogrodowego z sadzawką. Okazało się, że zakup biletów online był jedynym słusznym rozwiązaniem - pomimo średniego a może nawet niskiego natężenia ruchu turystów, do kas utworzył się bardzo długi ogonek zainteresowanych zwiedzaniem.
Zamek jest piękny i ma przebogatą historię. Trasa zwiedzania to nie tylko pałacowe wnętrza, ale również podziemia i tarasy. Mieliśmy rewelacyjnego przewodnika, który opowiadł bardzo ciekawie i odpowiadał na wszystkie pytania zwiedzających. Z przewodnikiem wędrowaliśmy ponad 100 minut, a później okazało się, że możemy jeszcze pospacerować po zamku i tarasach indywidualnie. Było to dla mnie spore zaskoczenie, bo zakładałam, że podobnie jak w wielu obiektach o tak dużej popularności i intensywnym ruchu turystów, po 90 minutach zostaniemy po prostu odprowadzeni do wyjścia i pożegnani. A tu niespodzianka. W zamku i parku spędziliśmy ponad 3 godziny.
Ponieważ obejrzenie ogrodów na tarasach i wystaw obrazów w zamkowych komnatach, które nie należały do trasy zwiedzania zajęło nam jeszcze dość sporo czasu, palmiarnia niestety nie zmieściła się nam w programie - przynajmniej tym razem. W budynku bramnym zjedliśmy knysze i spacerkiem powędrowaliśmy z powrotem na parking, zachodząc po drodze na punkt widokowy.
Z parkingu wyjechaliśmy w kierunku Świebodzic i Wrocławia i mniej więcej półtorej godziny później byliśmy w domu. Wycieczka była fantastyczna. Dużo chodzenia, dużo wrażeń. Dziś mogę stwierdzić, że zarówno Książ jak i Świdnica oferują dość atrakcji, aby wypełnić cały dzień. W Świdnicy można było odwiedzić jeszcze Muzeum Dawnego Kupiectwa lub Muzeum Broni i Militariów, wydłużyć spacer po starówce. W Książu można także odwiedzić stadninę koni, powędrować do ruin zamku Stary Książ, pojechać do palmiarni. Niedawno udostępniono dla turystów kolejne podziemia, więc i na zamku można spędzić jeszcze więcej czasu.
Gorąco polecam!
Comments