Romani ite domum
Tym oto tytułem kontynuuję działania na rzecz szerszego udostępnienia kanonu i założeń edukacji klasycznej oraz sięganie do dziedzictwa cywilizacyjnego Europy. Ostatni tydzień to już intensywna praca przygotowawcza do nowego roku szkolnego. Najpierw sprawozdania (bo żeby zacząć nowy, to najpierw dobrze zamknąć i podsumować poprzedni), potem plany, harmonogramy, nowelizacje. Oczywiście są kierunki polityki oświatowej - w tym roku prawdziwe bogactwo i obfitość, bo aż dziesięć. Czytam, analizuję knuję. Jak? Jak kolejny rok z rzędu mam szerzej udostępniać kanon i założenia edukacji klasycznej? Mam już w bibliotece piękną cegłę - Breviarium Kanonu Kultury, robiłam wystawy książek z kanonu, był konkursik znajomości łacińskich sentencji i zwrotów, które każdy w miarę obyty człowiek znać powinien. Modus operandi, spiritus movens, cogito ergo sum. Jeszcze szerzej? Jeszcze raz to samo? Naprawdę Romani - weźcie już wreszcie ite w kierunku swojego domum.
Jestem już nauczycielem mianowanym. Akty w organie prowadzącym odebrało we wtorek ośmioro szczęśliwców. Teoretycznie powinnam myśleć o dyplomowaniu, ale nie jestem jeszcze gotowa nawet myśleć o przyszłym udowadnianiu w kuratorium moich kompetencji zawodowych. Zresztą plany rządu co do systematycznego wzrostu wynagrodzenia minimalnego raczej nie zachęcają do awansu zawodowego, ponieważ na razie wygląda to tak, że nauczyciele na najniższym szczebelku uzyskują podwyżkę do minimum, a reszta stoi w miejscu.
W sierpniu zbyłam pojazd. Miał skandalicznie niski przebieg, co wynikało z tego, że tak naprawdę w naszym gospodarstwie domowym nie były potrzebne dwa auta. Nie było też sensu zatrzymywać samochodu z myślą o dzieciach, bo to jednak jeszcze minimum 4 lata do pierwszego prawa jazdy. Zbycie zgłosiłam przez formularz online więc obyło się bez wizytowania wydziału komunikacji. Również online zgłosiłam sprzedaż ubezpieczycielowi i uzsykałam zwrot OC, bo "zużyłam" zaledwie 2 miesiące z całego roku. Teraz współdzielimy samochód i na razie nie było sytuacji "kto jedzie, a kto idzie". Zresztą i ja i dzieci w zasadzie zawsze możemy iść. Przejazd to kwestia wygody - a to niezmoknięcia, a to załatwienia po drodze zakupów, a to szybszego dotarcia do szkoły lub powrotu do domu.
Odbyłam w zeszłym tygodniu okresowe badania medycyny pracy. Nadaję się - z zamkniętymi oczami trafiam palcem w czubek nosa, mogę spokojnie pracować przez kolejne pięć lat. Nie pamiętam ile lat to zajęło, ale wreszcie mogę powiedzieć, że ludzie wdrożyli się w system wizyt na konkretną godzinę i nie ma jakichś osobliwych odsiadek pod drzwiami gabinetów lekarskich.
W okolicy pojawiły się modliszki. Niestety mi jeszcze nie udało się własnoocznie żadnej zobaczyć - musiałabym chyba chodzić na spacery bardziej miejskie, bo moja córka sfotografowała jedną na ścianie sklepu, a mój brat miał kilka w zakładzie pracy. Pojawiły się również żmije. Rekomenduję zachowanie czujności podczas spacerów z psami. Mój jest ciekawski, pakuje nos tam, gdzie coś się rusza, a taka akcja może skończyć się ukąszeniem. A żmija jak żmija - bardzo piękny wąż.
fot. @samsuni | fot. @roboton |
I jeszcze sierpniowe postępy:
VESTS: z 92 170 563 na 92 796 991. Do przodu, staramy się. Tempo w miarę równe.
Reputacja: z 70 na 70.1.
HP: z 52,182 na 53,067.
Wiek w moons: 95.
Comments