PUDrowanie na Dzień Dziecka

Zaczyna się niewinnie: dzień wolny, Święto Pracy, a potem heja - do galopu. Maj to niewdzięczny miesiąc. Dobrze, że się skończył.

Niestety wszystko co miało się wydzarzyć wydarzyło się. Nic nie przepadło, nic się nie zrobiło samo. Maj był miesiącem skrajnie pracowitym i męczącym. O zgrozo, jeszcze nie wiem, czy idzie ku dobremu, ale przynajmniej parę rzeczy mam z głowy. Wczoraj zakończył się mój staż (trwający 2 lata i 9 miesięcy) warunkujący możliwość przystąpienia do egzaminu na mianowanie. Sprawozdanie skończyłam, nawet miałam je dziś złożyć, ale jak zwykle sto spraw po drodze. Na złożenie sprawozdania mam 7 dni, ale postaram się to domknąć jutro.

W pracy dużo pracy. Finalizuję zakupy z NPRCz, zamówiłam podręczniki dla uczniów z Ukrainy. Matury szczęśliwie dobiegły końca, ale już w poniedziałek zaczyna się sesja letnia egzaminu zawodowego. Rekrutacja na nowy rok szkolny w toku. Pierwszy raz byłam reprezentantką rady pedagogicznej w komisji konkursowej na stanowisko dyrektora. Wrażenia pozytywne, konkurs rozstrzygnięty.

Moje miejsce pracy jest samo w sobie bardzo przyjemne, a jeszcze dostałam taką piękną grafikę, żeby patrzeć na coś ładnego.

W domu i w ogrodzie postępy roślinne. Dziś wyrywałam przerośnięte rośliny z akwarium. W ogródku wszystko rośnie - najszybciej pomidory. Moja wiara w samosiejki jest regularnie wzmacniana. Sałata, która wyrosła sama jest o wiele większa i mocniejsza od sianej moją ręką, a samosiejki czarnuszki zakwitną lada dzień. Bzy przekwitły, kwitną irysy. Pies jakies dwa tygodnie temu złamał gałązkę mojej malutkiej gruszy azjatyckiej. Skleiłam ją taśmą izolacyjną i jakoś się trzyma - nie zwiędła, mam nadzieję, że się zrośnie.

Ciekawostka turystyczna. W miniony weekend otwarte dla zwiedzających zostały urtwalone ruiny pałacu w Goszczu. Zbudowano w nich również piękną platformę widokową. Z racji wyjątkowości wydarzenia oraz przewidywanego natłoku turystów (przewidywania te się sprawdziły), zostałam poproszona o wsparcie lokalnej pani przewodnik. Ułożyłam sobie nową wycieczkę - spacer po ruinach i w godzinach popołudniowych byłam zmiennikiem pani Ewy. Turyści mieli swobodę zwiedzania, ale jak to zwykle bywa sporo osób preferowało wykorzystanie opcji żywego przewodnika. I w sobotę i w niedzielę oprowadziłam chyba po pięć grup. Chyba, bo nie stawiałam sobie żadnych krzyżyków. W sobotę grupy były trochę mniej liczne, takie jak lubię - 20-25 osób. W niedzielę liczniejsze - po około 40 osób. Miałam do dyspozycji przenośny wzmacniacz głosu, więc myślę, że liczniejsza grupa też miała komfort słuchania.

Jeżeli będziecie kiedyś mieli okazję być na Dolnym Śląsku (a dokładniej w jego półncno-wschodniej części) to gorąco polecam wizytę w Goszczu. Śląski barok jest szeroko znany i ma wiele znamienitych przykładów architektonicznych i artystycznych, ale rokoko to już rzadkość. A właśnie w stylu rokokowym wybudowany został pałac w Goszczu i pomimo dość trudnej historii i długich lat oczekiwania na zabezpieczenie i utrwalenie, cały wachlarz przykładów pieknego rokokowego detalu architektonicznego zachował się do dziś