PUD jest święty

Przez ostatnie tygodnie odczuwałam silny brak motywacji (lub mówiąc po kołczowemu - obfitość demotywacji). Dołek jakiś, przednówek?
No ale na szczęście jest PUD, mój święty PUD. Trzeba. Oczywiście splot wydarzeń demotywujących był obfity, ale tak być to nie będzie - piszę.

Oto wybitna canva, na której przez jedyne 20 minut przesuwałam krokusy. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że zabranie się do pisania to był jakiś rodzaj ostateczności. Ale oto nadejszla wiekopomna chwiła - tworzy się wpis.

A co wcześniej? Ferie, które obniżały mi nastrój samym faktem, że zaraz się skończą. Przed feriami jak to przed feriami - różne rzeczy służbowe trzeba było skończyć. Skończyłam, bo lubię mieć pokończone.

Dziś Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Reprezentacja z naszej szkoły została zaproszona do udziału w rajdzie, a ja zostałam poproszona, aby "w razie czego" mieć stosowny strój i obuwie, bo jeżeli grupa będzie liczna, to historyk nie wystarczy jako opiekun. Oczywiście grupa licznie przyniosła zgody rodziców, historyk nie wystarczył i tak oto przemaszerowałam dziś jakieś 18000 kroków. Było fajnie. Pogoda dopisała, na miejscu czekała ładna wystawa i pan z IPN-u, który o Wyklętych mówił ciekawie i nie za długo. Uczniowie sympatyczni, ogarnięci, nikt nie przepadł na bagnach, wszyscy dali radę kondycyjnie.
Była to też okazja, żeby spotkać się z nauczycielami z innych szkół. Efekt - dwie grupy umówione na zwiedzanie Muzeum Ziemi Twardogórskiej.

Miałam dziś trochę wydłużony dzień pracy, bo była krótka rada. Krótka, ale dopiero po ósmej lekcji, więc do domu wróciłam później. Potem obiad, a potem równie święty jak PUD codzienny spacer z psem. Odbył się jak zawsze, pies zadowolony, bo było dużo ciekawych zapachów.

No i jeszcze wieczorna akcja. @herbacianymag z przypominajką o PUDzie plumknął, gdy byłam już na spotkaniu koordynatorów projektów ODL. Tak - nadal jakieś rzeczy związane z tym, że urodziło się @mzt. Wcześniej szukałam odpowiedniej ściany, malowałam rzęsy i wdziewałam żakiet, bo spotkanie było po to, żeby ponagrywać nasze gadanie o zrealizowanych projektach. Takie wywiady przez ZOOMa. Gdy już się wszyscy szczęśliwie połączyli, pan, który będzie robił z tego spotkania i różnych materiałów filmik podsumowujący projekty ODL z 2022 roku, nakreślił krótko jaką ma koncepcję no i padło pytanie, kto pierwszy. Ponieważ byłam w jakimś takim najeżonym nastroju pod tytułem "spięłam się, nabzdyczyłam w sobie, ale raczej na długo mi tego nie wystarczy", zaczęłam i opowiedziałam wszystko, co ktoś chciał a może i nie chciał wiedzieć. Nagrodą było to, że można było sobie iść, a nie siedzieć do końca. Bardzo dobra nagroda.

Muszę częściej publikować. Jakoś tak się dzieję, że chcę, nawet robię jakieś zdjęcia wytwarzając wegańskie parówki, wizytując balot z rosnącymi boczniakami, łażąc po polach i lasach. A potem mam takie typowe "marihunaen? a na co to komu potrzebne?" i nie publikuję.
Poprawę obiecuję. Może z wiosną będzie łatwiej?