PUD i Dzień Psa

PUD jest obowiązkowy. Bijemy się o złotą patelnię.
Bardzo miło jest mi czytać na #polish, że przybywa nam PUDzianów i społeczność rośnie w siłę.

Bardzo dziękuję @engrave za obrazkomodernizację dbloga!
Teraz wszędzie wszystko widać. Miniatury zastępcze na hive.blog i peakd.com odchodzą w niepamięć.

Dziś Dzień Psa. Mój skończył niedawno dwa lata. Jest to szpic wilczy i prezentuje wszystkie cechy tejże rasy. Jest rewelacyjnym choć specyficznym psem stróżującym. Specyficzność polega na tym, że jest z nami bardzo związany i najchętniej przebywa w ludzkim towarzystwie. Jeżeli jesteśmy w domu, to pies też jest w domu. Regularnie wychodzi jednak na szybki patrol podwórka, a gdy ktoś obcy podejdzie do ogrodzenia, szczeka jak najęty i dość mocno pokazuje kły. Każdy niepokojący dźwięk poza domem budzi jego czujność.
Gdy jesteśmy w ogródku, to oczywiście pies obowiązkowo jest w ogródku.
Codzienny spacer to jego najukochańsza rutyna. Latem wychodzimy nieco później, więc dopiero około godziny osiemnastej zaczyna krążyć i sprawdzać co kto robi i czy już czas na wyjście.

Ma bardzo bujną sierść z podszerstkiem. Czeszę go raz na tydzień. Nie strzyże się go - sierść izoluje od zimna i od ciepła. Jednak gdy robi się naprawdę gorąco, pies szuka ochłody a to kopiąc sobie "leżankę" w ogródku, a to wyciągając się na podłodze - mamy dość chłodne płytki gresowe.

Z kotem się dogaduje. Choć działa to na zasadzie takiej, że kot decyduje na ile można się spoufalać i często pokazuje psu jego miejsce w szeregu.
Szpice wilcze to rasa zdrowa, bez wad genetycznych. Nie są to psy popularne, więc nie ma problemu z pseudohodowlami i krzyżowaniem spokrewnionych osobników.

Inne rzeczy.
Zrobiłam szkielet prezentacji dorobku zawodowego, teraz muszę go jakoś atrakcyjnie wypełnić zdjęciami, filmikami i odrobiną tekstu. Chciałabym mieć już egzamin sobą, ale jeszcze te 5 dni muszę jakoś przemęczyć.
Niby wakacje, ale siedzę w rekrutacji, która znów jest długa i ze względu na liczbę kandydatów będzie też dla wielu osób rozczarowująca.
Moje dzieci kupiły sobie biedronczy napój kakaowy i nie chciały go pić. Przecież nie wyrzucę. Stwierdziwszy, że proszek ów składa się z cukru (80%) i kakao (20%), dokonałam stosownych przeliczeń i upiekłam bardzo udane ciasto, które stało się "ziemią" w domowym kopcu kreta.
Zasiałam fasolnik chiński, który formalnie nazywa się wspięga chińska. Nazwa polska smakowita jak nasięźrzał i podejźrzon.
W analityce podejrzałam sobie, że organiczne wyszukiwanie przyciągnęło na bloga internautów poszukujących informacji o guniakach czerwczykach. Wieczorem trudno przejść przez ogródek bez katastrofy w ruchu lotniczo-lądowym (guniak-człowiek), więc zainteresowanie tematem uzasadnione.
Tyle rozmaitości.

Warto odnotowywać blockchainowe postępy, bo motywuje mnie to do pisania. Miesiąc temu nie odnotowałam i była straszna lipa. :)
Zatem tak wygląda postęp dwumiesięczny,
VESTS: z 90 553 724 na 91 539 493. Wniosek - do orki (HiveBuzz) strasznie daleko.
Reputacja: z 69,8 na 69,9. Do wakacji nie udało się dobić do 70. Wprawdzie frontendy pokazują w nawiasiku 70, ale to naciągana liczba.
HP: z 50,882 na 51,693. Jakoś się tę tacę niesie.
Wiek w moons: 93. Zbliżają się blockchainowe urodziny - założyłam konto w 227. rocznicę zdobycia Bastylii.