Patrzysz w ciemność naprzeciw twojego okna i widzisz tam lekki ruch. Falowanie mroku. Robi ci się gorąco. Wytrzymujesz trzydzieści długich sekund. Nie dzieje się nic. Powoli odwracasz się od okna i idziesz do kuchni. Wracając z herbatą przechodzisz wzdłuż przeciwległej ściany.
Jest już północ. Jeszcze raz wędrujesz do kuchni. Masz na sobie tylko bieliznę. Jakaś wewnętrzna przekora, chęć przekonania siebie, że ruch w ciemności był tylko złudzeniem, prowadzi cię znów do okna.
Ulicą przejeżdża samochód i w ciemności naprzeciw twojego okna przez krótką chwilę widzisz postać. Patrzy na ciebie.
Samochód znika, ale wciąż słyszysz szum. Ciemność faluje.
Jest mglisty dzień. Idziesz ulicami miasta. Zimno i wilgoć wymieszane w doskonały bezkres i bezwidok. Jeszcze dziesięć minut i będziesz w domu. Dlaczego o tej porze tak tu pusto? Pewnie nikomu nie chce się włóczyć pieszo w taką pogodę. Jednak trochę dziwnie. Czyżby nawet niezawodne emerytowane łowczynie promocji zawiesiły dziś siatki na kołku? Kretyńska mgła. Widzisz chodnik na jakieś cztery kroki przed sobą.
Mijasz secesyjną kamienicę. Do domu już bardzo blisko. Przechodzisz obok otwartej bramy prowadzącej na podwórze kamienicy i do oficyn - w bramie rozlega się echo twoich kroków. Mijasz bramę, a echo choć cichsze rozbrzmiewa nadal. Zatrzymujesz się. Echo ustaje. Ruszasz i znów słyszysz to niezbyt głośne ale wyraźne echo swoich kroków. Odliczasz dziesięć kroków i gwałtownie się odwracasz. We mgle błyskają dziwne oczy, przez chwilę majaczy zarys sylwetki, a "echo" powtarza o jeden krok za dużo. Sylwetka po ułamku sekundy bezgłośnie rozpływa się w szarawej wilgotnej bieli.
Serce wali ci jak oszalałe. Stoisz pośrodku chodnika. Mgła pachnie solą, pod powiekami wciąż masz obraz oczu niepodobnych do żadnych innych.
Jest późna noc. Siedzisz przed ekranem. Czytasz lepsze lub gorsze wpisy, oglądasz zdjęcia. Konkurs. Seks z postaciami Disneya. Zabawne. Robisz szybki przegląd zachowanych w pamięci obrazów. Gładkie, zimne istoty. Lalkowate uśmiechy, dłonie złożone jak do jakiegoś dziwacznego tańca, ptaszki wokół głów i nieruchome pocałunki jako finał. Konfrontujesz kadry animowanych bajek z rzeczywistością, z gorącymi, niecierpliwymi ustami, z dłońmi, które nie mają najmniejszego zamiaru spoczywać nieruchomo, z ciepłem dwóch ciał, które jest pełne energii, napięcia, wzajemnego głodu...
Tak - to coś zupełnie, zupełnie innego. Postać z Disneya musiałaby przede wszystkim przestać być postacią z Disneya. I stać się bardziej... wiesz doskonale kim.
W pokoju robi się jakby chłodniej. Przykładasz dłoń do twarzy - masz rozpalone policzki. Serce bije ci szybciej, wręcz słyszysz pulsowanie w głowie. Czujesz zapach soli i mokrego piasku. I już wiesz - stoi za tobą. Jest tutaj. Jest.
Czy to szum krwi we wszystkich tętnicach, czy to szumi morze? Szczupłe, długie palce wślizgują się pod Twoją koszulkę na wysokości talii. Dotykają twojego prawego boku. Lekko wędrują po skórze w górę i w dół, badają. Nie możesz się poruszyć. I nie chcesz - nie chcesz spłoszyć tych chłodnych, miękkich palców. Palce przesuwają się na twój brzuch, rysują na gorącej, napiętej skórze małe chłodne kółeczka. Z lewej strony pod koszulkę wsuwa się druga dłoń. Dłoń? Szybko wędruje poprzez bok i brzuch w górę. Palce po prawej wędrują za to w dół, niżej i niżej. Na szyi za prawym uchem czujesz chłodny czubek nosa (czy to na pewno nos?) i gorący oddech.
Z twojego komputera zaczyna dobiegać muzyka i głos Kylie - They call me ‘The Wild Rose’ But my name was Elisa Day...
I wiesz, czujesz wszystkimi zmysłami, włóknami mięśni, neuronami i komórkami skóry, że ten raz będzie pierwszym dla was i ostatnim dla ciebie, ale nie przerwiesz tego, nie...
Chłodne palce zaczynają wędrować w ośmiu różnych kierunkach.
Waranowi
Ośmiornica
Tekst powstał w ramach lepkiego, mokrego i jadowitego ŚLINOTOKU. Kategoria Proza, Powiew grozy!
Wykorzystano obrazy na licencji Creative Commons CC0.