Napisz nowy - pierwszomajowy

Może się uda, może się nie uda, ale podejmę próbę powrotu do blogowania. Kwiecień okazał się miesiącem niesprzyjającym. W pracy dużo projektów różnego typu zbiegło się ze stałym zagęszczeniem zadań o tej porze roku - przygotowaniami do egzaminów (maturalnego i potwierdzającego kwalifikacje zawodowe), szkoleniami i działaniami związanymi z rekrutacją na kolejny rok szkolny. W domu jak to w domu - prace w ogródku, ale też akcja-instalacja, czyli ekipy od drugiej elektrowni fotowoltaicznej. Z "Twardogórzan" również ulęgły się dwa projekty, ale o nich napiszę wtedy, gdy będą ich namacalne efekty, bo tym razem nie są to moje własne działania, ale zaproszenia do udziału i współtworzenia.

Na spacerach z psem robiłam zdjęcia - dokumentację wiosny. I tak oto zebrał mi się przegląd wiosny (dość późnej w tym roku).
Dwa tygodnie temu w goszczańskim parku pałacowym kwitły łany zawilców.

Przy okazji niedawnego ochłodzenia (i to takiego, że na spacery wieczorne wdziewałam zimową kurtkę) pięknie rozkwitły tarniny, których mam w okolicy dość sporo - przy niektórych śródpolnych drogach tworzą całe szpalery, "wały" krzewów, co bardzo sprzyja bytności w tych miejscach wszelakiej ptasiej drobnicy - ruchliwej, śpiewającej, ćwierkającej, po ptasiemu cały czas się uwijającej.

A na ostatnich spacerach oczy cieszy knieć błotna, u mnie zwana kaczeńcem. Podmokłe łąki, nieco zarośnięte rowy żółcą się kępami kwiatów. Sarny widuję codziennie, zające regularnie, jeże również. Z ptaków: żurawie, czaple, bociany, myszołowy, jastrzębie, sójki, sroki, kruki, szpaki, kosy, trznadle, mazurki.

Niestety regularnie widuję (i wyjmuję) również kleszcze. Z kotem sprawa poszła szybko - mamy sprawdzone kropelki, więc tylko kwestia regularnego kapania i przegłaskiwania, czy jakiś kleszczomutant pomino użycia specyfiku nie siedzi na futerku.
Z psem był element eksperymentu, bo to jego pierwsza wiosna. Analogiczne kropelki (w wersji dla psa wagi słusznej) okazały się słabe. Może na głowie kleszcze się nie czepiały, ale już na psich łapach, biodrach i łopatkach - czemu nie. Otóż nie, więc teraz testujemy obrożę. Została założona w piątek. Wczoraj znalazłam jeszcze jednego kleszcza, dziś niedziela - dzień dużego czesania, więc pies dość dokładnie obmacany i wyczesany - kleszczy nie było. Oby tak dalej.

Nie planowałam żadnych akcji grillowo-majówkowych, ale czasem coś samo się. Otóż dzieci z okazji Święta Pracy posprzątały altanę w ogrodzie - zamiotły, ogarnęły pajęczyny, umyły stół, ławy. Co uczyniwszy przyszły do mnie z wiadomością, że dziś jemy posiłki w altanie i pytaniem, gdzie jest obrus.
Zatem obiad będzie w ogrodzie. Na deser będzie babka piaskowa, którą upiekłam wczoraj, a dziś polałam czekolada mleczną.

No i jeszcze za pamięci - power up. Na szczęście @herbacianymag jest moim przypominatorem, więc na razie z kompletem odznak. :)