Jest to Most Rędziński - wybudowany w 2011 roku.
Jadąc z Warszawy most zobaczymy po przejechaniu jednej z estakad. Wydaje się, że jest blisko, może 1,5-2 kilometry, a tak naprawdę od tego miejsca do mostu mamy jeszcze 7 kilometrów. Skąd taki efekt? Po prostu kostrukcja mostu jest tak ogromna, że mózg przypisuje widok do znacznie mniejszej niż w rzeczywistości odległości.
Rekordy Polski, które należą do Mostu Rędzińskiego to rekord wysokości - 122 metry to najwyższy pylon w Polsce, rekord długości podwieszenia mostu żelbetowego - 2 x 256 m (512 m), tym samym najdłuższego przęsła żelbetowego (256 m) oraz rekord długości mostu podwieszonego na jednym pylonie. Jest też rekord świata - jest to największy powierzchniowo most żelbetowy na świecie (ma 70 000 m2), przeprawa ma trzy pasy ruchu w każdym kierunku.
To były twarde fakty, a są też rzeczy bardziej ulotne. Most Rędziński jest piękny i bardzo fotogeniczny. Wygląda rewelacyjnie zarówno na tle błękitnego nieba, jak i na tle ciemnych chmur. Podświetlenie w nocy też jest bardzo efektowne.
W kadrach widać zmiany perspektywy, ale na żywo jest to ciekawy dynamiczny spektakl - polecam oglądanie przez przednią szybę (choć kusi również widok na odnogi Odry i Wyspę Rędzińską).
Pylon mostu jest gigantyczny. Zawsze na jego widok odzywa się moja megalofobia. Ale odkryłam pewną ciekawą zaletę obiektywu. Gdy robię zdjęcie (obojętnie, czy korzystam z wizjera, czy wyświetlacza), nie czuję lęku. Aparat "zamyka obiekt" w klatce i przystaje on być straszny. No ale na razie sprawdziłam to tylko na moście. Zobaczymy, czy zadziała gdy nawinie się samolot albo statek. :)