Jesteśmy gotowi zapewnić?

Pan minister właściwy memu resortowi wygłosił dziś ciekawą deklarację. Jeśli dojdzie do eskalacji, jesteśmy gotowi, by zapewnić edukację uchodźcom z Ukrainy.
Bardzo to piękna deklaracja, ale czy ma jakiekolwiek pokrycie w rzeczywistości?

Wiem, że w telewizji można usłyszeć, że wcale nie ma braków kadrowych, że to normalne, iż na stronach kuratoriów można znaleźć oferty pracy liczone w tysiącach. Dyrektorzy przecież szukają i znajdują, etaty są ostatecznie obsadzone.
Tak się składa, że koniec lutego to czas, kiedy w szkołach średnich zapadają decyzje o tym, jak będzie wyglądała rekrutacja na kolejny rok szkolny. I fakty są takie, że dyrektorzy i organy powadzące mogą marzyć, jakie to atrakcyjne kierunki w technikach, jakie klasy patronackie w szkołach branżowych, jak wspaniałe profile w liceach mogliby zaoferować młodzieży. I tylko marzyć - na przykład czytając Obwieszczenie Ministra Edukacji i Nauki z dnia 28 stycznia 2022 r. w sprawie prognozy zapotrzebowania na pracowników w zawodach szkolnictwa branżowego na krajowym i wojewódzkim rynku pracy. Bo skąd wziąć nauczycieli w zawodach takich jak technik automatyk, technik budowy dróg czy technik programista? Osoby po takich studiach mają ciekawsze oferty pracy niż nauczyciel stażysta w technikum. Klasa liceum z hiszpańskim lub łaciną? Na pewno wyróżniłaby się na tle oferty innych szkół. Tylko skąd wziąć nauczycieli tych przedmiotów. Czasem nawet rozszerzenie z danego przedmiotu nie jest kwestią wyboru a możliwości kadrowych (bo na przykład matematyk ma już maksymalne 1,5 etatu, a geograf da radę wziąć jeszcze 2 godziny).

Osobom niezwiązanym osobiście lub za pośrednictwem potomstwa ze szkolnictwem przypomnę, że w technikach zetrą się w kolejnym roku szkolnym dwie reformy. Pierwsza to likwidacja gimnazjów. Są to obecnie uczniowie klas trzecich, po wakacjach w klasach czwartych. Jest to podwójny rocznik - ostatni absolwenci gimnazjów (w czteroletnim technikum) i o rok młodsi absolwenci ośmioletniej szkoły podstawowej (w pięcioletnim technikum). W liceach szczęśliwie trzecioklasiści pogimnazjalni zdadzą w tym roku maturę i zwolnią sale lekcyjne dla młodszych.
Druga reforma to obowiązek szkolny dla sześciolatków. To dzieci które rozpoczęły naukę w klasie I w 2014 roku. Właśnie wraz z o rok starszymi kolegami kończą ósmą klasę. Znów rocznik podwójny. Jak wiemy reforma nie przyjęła się i za dwa lata nadchodzi z kolei tak zwany pusty rocznik (odroczone sześciolatki), no ale to dopiero za dwa lata.

Zatem w tym roku trudniej będzie dostać się do wymarzonej szkoły. Raczej sukcesem będzie znalezienie miejsca w szkole z grubsza odpowiadajacej profilem zainteresowaniom kandydata. Do tego dochodzi kwestia dojazdów. Zapewne dla młodzieży z dużych ośrodków miejskich nie jest to znaczący problem, bo komunikacja miejska działa. Nie udało się natomiast zapowiadane przez rząd odtwarzanie połączeń lokalnych. Prywatni przewoźnicy po lockdownie i spowodowanych nim stratach zrezygnowali z niektórych linii. Powiaty "orzą jak możą" i współfinansują z własnych środków komunikację autobusową, którą można określić jako "ratunkową" - nastawioną właśnie na umożliwienie młodzieży jakiegokolwiek dojazdu do szkół. Są to zazwyczaj duże pętle, aby zebrać dojeżdżających z jak największej liczby miejscowości. W efekcie wygląda to tak, że aby dojechać do szkoły w mieście oddalonym o 24 kilometry, uczniowie odjeżdżają z przystanku o 6:18, zwiedzają pół powiatu, a na przystanek w sąsiedztwie szkoły dojeżdżają o 7:51.

Tematem na osobny wpis jest nieprzygotowanie prawne systemu na fakt, że ósmą klasę ukończą czternastolatkowie, a obecnie młodocianym pracownikiem jest osoba, która ukończyła 15 lat. To jeszcze nic - jak trzeba, to takie rzeczy rządzący dostosują szybko poprzez zmianę "niewygodnej" liczby. Ale jest to trochę szerszy problem, bo za trzy lata szkoły branżowe I stopnia ukończą uczniowie, którzy nie będą jeszcze pełnoletni. Czy "przymusowo" będą oni skierowani do szkół branżowych II stopnia (których powstało bardzo mało), czy jednak siedemnastolatkowie będą mogli pójść do pracy? Czteroletnie liceum również kończyć będą osoby niepełnoletnie. Osiemnastka "stuknie" tylko tym urodzonym w pierwszych miesiącach roku.

Ale to pieśń przyszłości. Na razie sytuacja wygląda tak, że oferta edukacyjna będzie oględnie mówiąc skromna. Być może niektóre szkoły średnie sięgną po rozwiązania typu trzydziestosześcioosobowe klasy lub zajęcia w trybie zmianowym.
Czy rzeczywiście nie ma najmniejszych przeszkód, żebyśmy przyjmowali młodzież i dzieci ukraińskie do polskich szkół, gdyby była taka konieczność? Kwestia skali. Dzieci migrantów z Ukrainy są już w szkołach i nie jest to żaden problem, bo dzieci migrujacych Polaków też są w szkołach brytyjskich, niemieckich, holenderskich. Ale czy aby nasz system jest tak elastyczny i wydolny, aby przyjąć na przykład dodatkowy milion dzieci i nastolatków?