Gdzie są gile?

Gil (Pyrrhula pyrrhula) to ptasia ikona zimy. Pamiętam gile z ilustracji w książeczkach dla dzieci, z kolorowanek, z podręczników szkolnych (w pierwszej klasie w podręczniku Litery. Nauka czytania był wiersz Gile Wandy Chotomskiej - oczywiście z ilustracją). Słusznie kojarzyły się z zimą, bo obserwować je można było głównie wtedy, gdy północne mrozy "przegoniły" liczną populację z północno-wschodnich krańców Europy na zimowanie do stosunkowo ciepłej Polski. Wtedy gil stawał się częstym gościem karmników, łatwo było go spotkać w miejskich parkach.

Gile należą do podrodziny łuskaczy (rząd wróblowe). Ich najbliższymi krewniakami są szczygły, dzwońce i dziwonie. Populacja polskich gili nie jest liczna, ale też nie są one w żaden sposób zagrożone. Są, gniazdują, ale ich rozmieszczenie w Polsce jest nierównomierne, zatem nie wszędzie można je napotkać. O ile zimą na bezlistnych drzewach i krzewach łatwo je dostrzec, częściej pojawiają się w sąsiedztwie siedzib ludzkich, bo intensywniej poszukają nasion, którymi się żywią, o tyle w okresie lęgowym stają się bardziej skryte, płochliwe i ostrożne.

W mojej okolicy gile w ostatnich latach obserwować można bardzo rzadko. Kiedy byłam dzieckiem pojawiały się każdej zimy - najczęstszymi gośćmi karmnika były sikorki i właśnie gile. Z czasem się to zmieniło. Zapewne 20 lat temu i dawniej zimą pojawiały się liczniej gile przylotne, a teraz zimują w innym rejonie - nie muszą odlatywać tak daleko na południe. Ostatnio widuję zimą tylko pojedyncze osobniki. Tej zimy widziałam zaledwie raz jednego gila, poprzedniej miałam kilka obserwacji, ale zawsze był to pojedynczy osobnik. Zdjęcie udało mi się zrobić w lutym ubiegłego roku. Gil siedział na lipie na wysokości pierwszego piętra. Niestety nie pozwolił wykonać sesji - szybko czmychnął.

Wyglądał zdrowo, był ładnie upierzony i ubarwiony. Zwróćcie uwagę jak krótki i masywny jest jego dziób - przystosowany do łuskania nasion.
Błękitna aureola wokół główki wzięła się stąd, że w tle znajduje się znak drogowy.