Deszczowy dzień. Dlaczego piszę tak rzadko?

Za dużo piszę służbowo i pewnie dlatego za mało piszę prywatnie. Do końca roku szkolnego to się raczej nie zmieni. Zakończył się okres działań jednego projektu z dofinansowaniem, w którym dość intensywnie należało prowadzić działania promocyjne, a teraz należy przygotować dokumentację - niestety nie są to tylko faktury i potwierdzenia realizacji określonych zadań, ale również sprawozdanie opisowe. Ruszył kolejny projekt, w którym jestem koordynatorem - przygotowuję i koryguję harmonogramy zajęć na kolejne miesiące, rozliczam godziny, zrobiłam dzienniki zajęć, teraz muszę zabrać się za przygotowanie dokumentacji płatnych staży wakacyjnych.
Ale nie tracę nadziei na publikacje - na codzienne spacery z psem zabieram aparat i fotografuję. Koci model to taki grasant osiedlowy - chyba mieszka przy sąsiedniej ulicy.

Wiosna w szkole to bardzo dynamiczny czas - po przerwie świątecznej zbliża się rozdanie świadectw klasom piątym, potem matury, które ledwie się skończą, a trzeba zaczynać przygotowania i treningi techniczne do egzaminów zawodowych. W toku już rekrutacja na nowy rok szkolny. Zawsze, ale to zawsze pojawiają się też normalne życiowe sprawo-niespodzianki, na które trzeba szybko i odpowiednio zareagować. A to jakaś awaria sieci czy sprzętu, a to jakieś drobne zaskoczenia typu "dlaczego na tym komputerze nie ma Office'a", a to żelazne "psze pani, nie mogę się zalogować na moje konto". W ostatnim tygodniu przenosiłyśmy z panią sekretarz hosting, bo dotychczasowy dostawca hostingu zamyka tę gałąź swojej działalności.
W czasie tegorocznych egzaminów maturalnych przewodniczyłam dwa razy - na języku angielskim. Byłam też oddelegowana na egzamin ósmoklasisty w drugim dniu, gdy uczniowie zdawali matematykę. Podczas nadchodzących egzaminów zawodowych na pewno będę operatorem - jestem już po szkoleniu.
W projekcie z funduszy unijnych z braku innych kandydatów prowadzę kółko informatyczne - raz w tygodniu, dedykowane przyszłym technikom ekonomistom i zaplanowane zgodnie z ich potrzebami i według zaobserwowanych przez wychowawczynię (która uczy ich kilku przedmiotów zawodowych) pewnych braków, zatem koncentrujemy się na sprawnym korzystaniu z oprogramowania biurowego. Jest fajnie - uczniowie przychodzą (choć to ósma lekcja) i mam wrażenie, że rozumieją potencjalne korzyści z opanowania "myków", które im proponuję. Czas mija nam zawsze bardzo szybko.
Na 23 maja zaplanowaliśmy spotkanie informacyjne dla rodziców ósmoklasistów. Prelegent - ja. Zainteresowanie tematem - niedoszacowane. :) Założyłyśmy z panią dyrektor, że skoro ósmoklasiści odwiedzali naszą szkołę wraz z doradcami zawodowymi, to pewnie przyjdzie kilka osób, które nie mają profilu zaufanego albo nie korzystają z bankowości elektronicznej, żeby dowiedzieć się, czy mają jakieś alternatywy rekrutacyjne. Okazało się, że słuchaczy miałam ponad czterdziestu, a z zaproszenia skorzystali również rodzice kandydatów do innych szkół, bo system rekrutacyjny jest nowy, a od czasów gdy rodzice sami byli uczniami sporo się zmieniło. Odpowiadałam więc nie tylko na pytania kiedy i jak coś zrobić w systemie, ale też jak wygląda obecnie nauka w szkole branżowej, co trzeba uzgodnić z pracodawcą, kto idzie do lekarza medycyny pracy, a kto nie, ile jest lekcji przedmiotów zawodowych w technikum, na czym polega egzamin zawodowy i inne różne.

Ta wiosna pozostanie mi w pamięci pod hasłem "złamana ręka". Takiej sztuczki dokonał mój syn (spadając z roweru). Nie chcę sobie podnosić ciśnienia, więc napiszę tylko, że korowody z uzyskaniem pomocy w takiej sytuacji są iście bizantyjskie. System jest fatalny, całe szczęście, że trafiają się jeszcze pracownicy szpitali, którzy jednak potrafią zaoferować badanie i rentgen zamiast stosować spychologię i odsyłać na wojewódzki SOR. Wniosek jest prosty - nie spadajcie z rowerów. :) Syn w gipsie do 14 czerwca.

Z kategorii "różne". Byłam wraz z całą rodziną na komunii siostrzenicy. Byłam również na ciekawym spotkaniu na temat Unii Europejskiej w bibliotece publicznej. Przeczytałam książkę "Chłopki". Ciągle czytam "Rękopis znaleziony w Saragossie". I tu ciekawostka. "Chłopki" (polecam - ciekawa książka non fiction) stron 460 ogarnęłam w trzy poranki, a "Rękopis" stron 700 sączę nie wiem już od jak dawna. Czytam po 3-4 strony przed snem. Jest to mój cudowny usypiacz i w ogóle nie uważam tego za wadę. Wręcz przeciwnie - wspaniale jest zasypiać w nurtach kolejnych opowieści i czuć jak jawa, sen i tekst powieści się przenikają.
Dość już dawno, bo w marcu wzięłam udział w konferencji podsumowującej realizację projektu pt. "Restauracja i rewitalizacja zabytkowego pałacu w Goszczu". Byłam na części zamkniętej, oprowadziłam gości, pojechałam również na część otwartą. Było jeszcze jedno ciekawe wydarzenie - do Goszcza przyjechał ekspert z Narodowego Instytutu Dziedzictwa, gdyż obiekt bierze udział w konkursie Zabytek Zadbany 2024. Wraz z panią kierownik referatu promocji i funduszy spotkałyśmy się z nim i opowiedziałyśmy o interesujących go kwestiach. Nie było to typowe oprowadzanie, gdyż ekspert jest autorem publikacji o Goszczu i doskonale zna zarówno historię obiektu jak i jego walory. Zabytków w konkursie jest w tym roku wiele, konkurencja bardzo mocna, ale byłoby wspaniale, gdyby komisja konkursowa doceniła właśnie Goszcz.
Pod koniec marca zostałam zaproszona do udziału w pracach komisji konkursu "Twardogóra za 100 lat". Ocenialiśmy prace plastyczne i literackie. Nagrodzone prace zostały zamknięte w kapsule czasu wraz z aktem erekcyjnym nowo budowanego przedszkola. Władze wyższego szczebla reprezentowała w czasie tej uroczystości pani Katarzyna Lubnauer - przybyła do miasta nieco wcześniej i spotkała się z uczniami lokalnych szkół. Byliśmy zaproszeni - wraz z dyrekcją i grupą około 30 uczniów uczestniczyłam w spotkaniu.
W kwietniu z kolei byłam w jury konkursu recytatorskiego organizowanego przez bibliotekę publiczną. Była to kategoria klas 1-4. Dzieci były po prostu świetne. Mówiły z wyczuciem i przekonaniem, a wiersze były w większości zabawne. Z biblioteką miałam też współpracę szkolną - z okazji 20-lecia wstąpienia Polski do UE braliśmy udział w projekcie edukacyjnym. W kwietniu odwiedził nas politolog z Uniwersytetu Opolskiego (prelekcja odbyła się w naszej auli), a w maju byłam z dwiema grupami na zajęciach w bibliotece - mamy blisko, 3-4 minuty na przejście, więc chętnie korzystam. Zawsze zajęcia poza szkołą to miła odmiana, a bliskość biblioteki sprawia, że nie trzeba jakoś specjalnie układać planu dnia - mogę wyjść na przykład gdy mam godzinkę zastępstwa z jakąś klasą.

Podczas wczorajszego wyjazdu na zakupy do Oleśnicy wykryłam na biedronczym parkingu ładowarkę i dwa zielone dedykowane miejsca dla samochodów elektrycznych. Odnotowuję. Odnotowuję również, że całą wiosnę ciągnie się remont chodników ulicy Wielkopolskiej, co powoduje, że dojazd do pracy zawsze jest zagadką. Objazdu nie ma, zachowano ruch dwukierunkowy, a w tym wszystkim od czasu do czasu operuje koparka, wywrotka, pomniejsze sprzęty mechaniczne i dość liczni robotnicy. Czasem trafia się na lekkie zwężenia, czasem na spore wyrwy po usuniętych krawężnikach, ale widoki są optymistyczne - będzie ładnie.
Trochę pierdoły takie spisuję, ale jak ktoś za 100 lat będzie szukał źródeł tak zwanej historii dnia codziennego, to zapraszam serdecznie. :)

Podsumowanie kwartału (skandal!):
VESTS: z 96 669 363 na 98 316 322
Reputacja: z 70.6 na 70.7
HP: z 55 689 na 57 051, w rankingu HiveBuzz było miejsce 317, teraz 318 - to dobrze, bo oznacza, że ludzie nie powerdownują.
Wiek w moons: 105.