Czytam sobie #5 Marcin Szczygielski "Filipinki to my!"
Dziś chciałabym przedstawić niezwykle przyjemną lekturę muzyczną. "Filipinki to my!" to urocza monografia zespołu. Urocza, bo napisana świetnym, lekkim piórem, z poczuciem humoru, z wyczuciem klimatu kolejnych dziesięcioleci, a jednocześnie szczegółowa, doskonale udokumentowana i bardzo bogato ilustrowana.
Dlaczego Marcin Szczygielski jest autorem monografii zespołu? Powód jest prosty - zna osobiście Filipinki, a jedna z nich jest jego... mamą. Tak - wysoka i szczupła Iwona Racz to mama Marcina Szczygielskiego. Pomimo a może właśnie dzięki silnemu zaangażowaniu osobistemu, Marcin Szczygielski wykonał świetną robotę. Przygotował bardzo dobrą monografię zespołu - rodzaj księgi pamiątkowej, którą z prawdziwą przyjemnością przeczytają zarówno fani Filipinek, jak również Ci, którzy dotychczas kojarzyli tylko "Wala-twist".
Zupełnie oczywistą sprawą jest, że po lekturze będziecie umieli rozpoznać i wymienić z imienia i nazwiska każdą z Filipinek. :)
Książka obejmuje lata od 1945, kiedy to do Szczecina przyjeżdżają z rodzinami pierwsze dziewczynki - późniejsze Filipinki, do roku 2009, kiedy to zespół obchodzi 50-lecie swojego istnienia. Choć liczy 460 stron, to czyta się ją bardzo szybko - tekst jest bardzo bogato ilustrowany fotografiami zespołu, zachowanymi artykułami z gazet, listami przebojów, okładkami czasopism i płyt, plakatami, listami fanów, pamiątkami z wyjazdów zagranicznych i projektami strojów (tak, tak - Filipinki, gdy stały się już znaną grupą miały specjalnie projektowane stroje i były świetną reklamą dla szczecińskiej Dany).
Choć jest to monografia zespołu, to sporo tu informacji o zmieniających się na przestrzeni lat polskich realiach - zarówno życia codziennego jak i ówczesnego show-buisnessu. Jak wyglądały nagrania, jak dziewczęta podróżowały po Polsce, ile koncertów dawały, jak radziły sobie z popularnością, która choć jak na tamte czasy ogromna, to jednak działała zupełnie inaczej niż dzisiejsza sława i celebryctwo.
Bardzo ciekawe są również rozdziały dotyczące zagranicznych tras koncertowych. Filipinki wielokrotnie wyjeżdżały do Stanów Zjednoczonych, do ZSRR, do wielu innych krajów i każdy z tych wyjazdów miał swoją specyfikę, a często wiązały się z nimi również śmieszne lub mniej zabawne przygody - włącznie z propozycjami matrymonialnymi.
W monografii jest szczerze i o wszystkim.
Płyta to świetny dodatek do książki. Oczywiście wiele nagrań Filipinek jest dostępnych w sieci i przyjemnie jest obejrzeć te czarno-białe teledyski do największych przebojów dziewcząt, ale 24 niepublikowane wcześniej nagrania to prawdziwa gratka. Można posłuchać jak Filipinki śpiewają piosenki, które myślę, że najbardziej cieszyły założyciela zespołu i nauczyciela w Technikum Handlowym w Szczecinie Jana Janikowskiego - "Lilie", "Wspomnienie o Gershwinie", "Paderewski Street". Jazz i muzyka klasyczna stanowiły podstawę edukacji i budowania kultury muzycznej młodziutkich dziewcząt, dlatego tak różni się ten zespół od dzisiejszych girlsbandów "z łapanki".
Gorąco polecam!
Comments