Czytam sobie #16. Donoszę z biblioteki. Grudzień

Szanowni! To już dziesiąte spotkanie w ramach mojego comiesięcznego bibliotecznego udźwigu - ostatnie w roku 2018. Miesiąc był bardzo dobry. Są postępy w audiobookach (przesłuchane dwa!), wybrane książki były naprawdę dobre (w większości). Jak zwykle w meldunku trochę o wrażeniach z lektury i lista nowych wypożyczeń.

IMG_6970.JPG

Z ubiegłego miesiąca

Dwa tytuły bardzo dobre i zdecydowanie godne polecenia to Dziennik kasztelana Evžena Bočka i Terytorium Komanczów Arturo Péreza-Reverte. Bočka poznałam przy Ostatniej arystokratce, a po jego debiut - Dziennik kasztelana sięgnęłam głównie dlatego, że kolejne tomy Arystokratki się wypożyczyły. Kasztelan jest świetny. Więcej w tej książce smutku, prozy życia, ale nadal dostajemy "czeski film" w solidnych dawkach i opowieść po prostu niebanalną.
Terytorium Komanczów to niewielka a wielka książka, w której Pérez-Reverte kreśli obraz wojny na Bałkanach widzianej oczami reporterów, i w której reporterzy mają swój specyficzny udział. Porusza i uświadamia, że wojna na łamach gazet i ekranach telewizorów jest nam dawkowana, wydzielana, a ujęcie walącego się budynku czy strzelającego czołgu często ma własną dramatyczną historię - nie zawsze jednoznaczną pod względem moralnym.

Trzy kolejne tytuły dobre, ale polecam zainteresowanym tematyką lub gatunkiem. Podwójne życie, powtórne szanse. O filmach Krzysztofa Kieślowskiego Anette Insdorf na pewno zainteresuje miłośników kina, a w szczególności twórczości Kieślowskiego. To naprawdę bogate źródło informacji o filmach Kieślowskiego i nim samym. Książka napisana jest bardzo przyjemnym a jednocześnie precyzyjnym językiem.
Bernadette McDonald i Kurtyka. Sztuka wolności to z pewnością pozycja interesująca dla zainteresowanych polskim środowiskiem wspinaczkowym, sportem no i oczywiście postacią Wojciecha Kurtyki. Bardzo dobra biografia bardzo ciekawego człowieka.
Święty Wrocław Łukasza Orbitowskiego - dobra mieszanka fantastyki, horroru, prozy miejskiej. Zaskakujące, świeże, wciągające.

Czas na dwa tytuły kompletnie nietrafione. Michał Ogórek i jego Polska Ogórkowa okazała się pomyłką. Poczucie humoru autora i moje to dwa zbiory rozłączne.
Marek Warecki, Wojciech Warecki Woda z mózgu. Manipulacja w mediach to chyba miał być poradnik (podręcznik?) uczący obrony przed medialnym praniem mózgu. Adresowany jest prawdopodobnie do osób kompletnie "zielonych" i napisany straszliwym językiem (nazywanym gdzieniegdzie 'przystępnym'). Tak czy owak język, forma lub też ideologizacja książki (a może raczej splot tych trzech) sprawiły, że czytając czułam się nie informowana, a indoktrynowana przez autorów.

Przesłuchałam dwa audiobooki - skrajnie różne. Rzeczy, których nie wyrzuciłem Marcina Wichy to bardzo dobry esej (trzy godziny nagrania) - wspomnienie o nieżyjącej matce, napisane w bardzo prosty sposób, bez zadęcia, bez ciągot epitafijno-hagiograficznych, z ciekawym spojrzeniem na bohaterkę z perspektywy jej księgozbioru.
Drugi audiobook - Pisz pan książkę! Zbigniewa Buczkowskiego to czysta rozrywka. Swoje wspomnienia czyta sam autor - człowiek jedyny w swoim rodzaju. Charakterystyczny głos i warsiawska wymowa sprawiają, że audiobook uważam za najatrakcyjniejszą formę znajomości z tą książką. A treść? Anegdoty z życia, garść mniej znanych faktów (o ojcu pana Buczkowskiego, o jego wykształceniu aktorskim, nieco o żonie i dzieciach) i wystrzeliwująca wręcz z płyty (lub kart książki) absolutnie jedyna w swym rodzaju osobowość aktora.

IMG_6958.JPG

Była również niespodzianka. Audiobook Wichy obiecałam zwrócić zaraz po przesłuchaniu (kolejka chętnych!) i tak też uczyniłam. Za to czekała już na mnie książka Ray'a Bradbury'ego 451º Fahrenheita, którą biblioteka zakupiła niedawno - nowe wydanie i nowe (dla mnie) tłumaczenie. Książkę czytałam po raz pierwszy jeszcze w czasach licealnych i pamiętam, że wówczas odebrałam ją nieco inaczej, wielu bohaterów budziło moją niechęć. Warto wracać do książek, bo tym razem Bradbury po prostu mną potrząsnął. Bohaterów odczytałam zupełnie inaczej, wizja świata okazała się mieć więcej wymiarów. Powieść powstała w 1953 roku i jest wizją amerykańskiego społeczeństwa w przyszłości, kilkadziesiąt lat później. Społeczeństwa bezksiążkowego, które właściwie na własne życzenie porzuciło czytanie i wolnomyślicielstwo na rzecz ścianowizji. Ponieważ wynaleziono materiały zapobiegające pożarom, strażacy nieco się "przebranżowili" - nie gaszą pożarów, a je wszczynają - tam, gdzie przetrzymywane są nielegalne książki. Głównym bohaterem jest właśnie jeden ze strażaków - Guy Montag. Gorąco polecam!

Jedwabnik Roberta Galbraitha (J. K. Rowling) wymagał przedłużenia. Mocno liczyłam na to, że w dni świąteczne wygospodaruję nieco więcej czasu na czytanie, ale jednak obowiązki domowe i towarzyskie wzięły górę. Myślę, że doczytam Jedwabnika do końca roku, a dziś napiszę tylko, że jest to solidna powieść kryminalna (również pod względem objętości) i podoba mi się bardziej od pierwszego z cyklu Wołania kukułki.

Ilja Ilf, Eugeniusz Pietrow i Dwanaście krzeseł to moja najświetlistsza gwiazdka tego miesiąca. Ta książka zasługuje na odrębną recenzję i tak jak obiecywałam, w najbliższym czasie dostanie trochę miejsca na blockchainie. Zaglądajcie.

Dla przypomnienia okładek z ubiegłego miesiąca - wpis listopadowy.

Do przeczytania i przesłuchania

Tym razem wybrałam się do biblioteki "na szybko" - nie przygotowałam sobie żadnych pożądanych tytułów. Poszłam w półki i wynalazłam miły zestaw - raczej lżejszy gatunkowo, choć z jednym "tłustszym" wyjątkiem.

IMG_6967.JPG

  • Magdalena Samozwaniec, Kartki z pamiętnika młodej mężatki, 2011 - audiobook
  • Robert Makłowicz, Café Museum, 2010 - audiobook
  • Agatha Christie, Morderstwo w zaułku, 2014 - audiobook
  • Evžen Boček, Arystokratka w ukropie, 2016
  • Natasza Socha, Macocha, 2004
  • Candace Bushnell, Seks w wielkim mieście, 2001
  • Simon Beckett, Zimne ognie, 2016
  • Umberto Eco, Tajemniczy płomień królowej Loany, 2005

IMG_6960.JPG

Zacznijmy od audiobooków. Jako wciąż jeszcze początkujący słuchacz, wybieram tytuły, które wydają mi się odrobinę łatwiejsze w odbiorze, żeby zanadto nie gubić wątków podczas słuchania. Wybrałam trzy audioksiażki, bo (primo) musi być jakiś postęp i (secundo) jeden z audiobooków jest krótki. Morderstwo w zaułku Christie być może kiedyś czytałam, ale skoro nie pamiętam zbrodni i mordercy, to spokojnie można odświeżyć. Magdalenę Samozwaniec lubię za humor, a "przewrotnie o przewrocie majowym" to dobra zachętka. Makłowicza jestem po prostu ciekawa i zastanawiam się jak jego gawędziarski styl znany mi z programów telewizyjnych przełoży się na narrację książkową.

IMG_6966.JPG

Seks w wielkim mieście - nie ma jeszcze biblioteka "polskiego Gray'a", więc coś z innej acz podobnej kształtem beczki. Na podstawie książki powstał popularny serial (widziałam kilka odcinków), się zobaczy - lepsza książka, czy adaptacja.
Druga część przygód arystokratki Evžena Bočka już wróciła od czytelnika, więc teraz ja. Mam oczekiwania wysoce rozrywkowe.
A skoro już jesteśmy przy rozrywce, to postanowiłam obadać sprawę Macochy. Jakiś czas temu przeczytałam książkę "Ketchup" tej właśnie autorki i tak - Adaś Jebutko mnie śmieszył. Dokładniej - świat Ady'ego, ironia, sarkazm i poczucie humoru autorki oraz język jakim pisze dały mi parę godzin dobrej zabawy. Na okładce Ketchupa wydawca reklamował Macochę - wówczas u czytelników, dziś stała sobie na półce.

IMG_6962.JPG

Przeczytałam pięć książek Simona Becketta, przeczytam i szóstą. Były to cztery thrillery, których bohaterem był antropolog sądowy David Hunter oraz jeden thriller psychologiczny Rany kamieni. Zimne ognie również są thrillerem i jak głosi zachętka na ostatniej stronie okładki rzecz będzie o pani, która chce mieć dziecko i poszukuje dawcy nasienia. Znajduje kandydata, który wydaje się idealny. Słowo klucz - "wydaje się". Beckett pisze lekko, wciągająco, jego książki mają solidną podbudowę kryminalistyczną (i antropologiczną, co bardzo podobało mi się w cyklu o Hunterze). Jeżeli ktoś lubi thrillery ze starymi kośćmi, to polecam zacząć od Chemii śmierci. Liczę, że i Zimne ognie będą trzymały poziom.

No i teraz trochę ciekawość, trochę strach. Umberto Eco jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Kilka jego książek kupiłam na własność, a to w moim przypadku sporo znaczy. Moje ulubione beletrystyczne to Imię róży i Cmentarz w Pradze. Z beletrystyki pozostał mi jeden tytuł, którego dotychczas nie czytałam, nie kupiłam, bo miał nie najlepsze recenzje i w pewnym stopniu obawiałam się, że jakoś "zarysuje" mi mego tak lubianego autora. Dziś powiedziałam "Basta!" - Numero zero też nie miał najlepszego odbioru, a okazało się, że czytałam z ogromną przyjemnością. A ja tu się czaję przed czytaniem powieści ilustrowanej i to jeszcze jak piszą na okładce "najłatwiejszej w odbiorze".

Koniec roku i styczeń zapowiadają się rozrywkowo. Sylwester z książką? Kto wie. :)
Czy Mikołaj spełnił Wasze książkowe marzenia? Ja coś mam, ale będzie to materiał na pojedyncze recenzje.

I jeszcze pytanie do dyskusji w komentarzach.
Co sądzicie o wyzwaniach typu "Przeczytam 52 książki w 2019 roku"? Podejmujecie? Czy jest to dla Was motywacja do czytania, czy wolicie nie narzucać sobie z góry określonego tempa?