Ponieważ kiedyś chleb pieczono na liściach chrzanu, postanowiłam i ja liście położyć.
Chleb z trzech ziaren powstał z 6 szklanek mąk. Ja piekę z tej porcji ciasta dwa bochenki.
Mąki i sól wymieszałam dokładnie. W największej misie roztarłam drożdże z cukrem, wlałam dwie szklanki letniej wody, zakwas i lekko wymieszałam powstały płyn. Dodałam wymieszane składniki suche. Chwilkę mieszałam łyżką, a dalej wyrabiałam ręcznie. Ciasto szybko uzyskało elastyczność i charakterystyczną sprężystość.
Ciasto pozostawiłam w misce do wyrośnięcia. Dałam mu aż 4 godziny, bo na tyle wyszłam z domu. Po powrocie ciasto było gotowe do formowania bochenków. Na blasze położyłam papier i dwa duże liście chrzanu.
Bochenki uformowałam i nacięłam. Pozostawiłam na chwilę do odetchnięcia. W międzyczasie nastawiłam piekarnik. W nowym piekarniku mam zagłębienie na wodę i opcję pieczenia chleba w podwyższonej wilgotności. Polecam również stary sprawdzony sposób, czyli żaroodporna filiżanka z wodą wstawiona do piekarnika.
Chleby piekły się w 200 stopniach Celsjusza przez 40 minut. Pomimo nacięć popękały sobie jeszcze wedle fantazji. Liście na spodzie też się ładnie upiekły. Gdy chleb ostygnie, same odpadają.
Chleb pszenno-żytnio-owsiany jest przesmaczny. No i ma zapach i smak lekko zakwasowy. Miąższ gęsty, bochenki dobrze się kroją, pomimo że nie były jeszcze całkowicie wystudzone.
Jeszcze zdjęcie z karteczką i można odkrawać kolejne kawałki.
Post powstał w ramach Konkursu Kulinarnego (12). Tematem tej edycji jest chleb.