Tak czy owak - przed wzięciem się do roboty trzeba mieć w słoju pachnący i bąbelkujący zakwas - wesoły i ruchliwy.
Zostałam tym razem poproszona o upieczenie podłużnego bochenka, zapewne pokażę też kiedyś okrągłe.
Przepis prosty - jak to zwykle z chlebem. Dodatki wygrzebane z szafki.
100 g zakwasu (dałam 5 łyżek bez czubatości), 55 dag mąki pszennej typ 650 (babuni), łyżka soli, 400 ml letniej wody, 2 łyżki siemienia lnianego, 2 łyżki sezamu łuskanego (to do ciasta) i trochę płatków owsianych i sezamu do posypania po wierzchu.
Ciasto najpierw zamieszałam łyżką (widać na powyższym zdjęciu, a obok stoi pozostały zakwas), a potem wyrabiałam chwilę ręcznie. Ciasto jest bardzo miłe w dotyku i wyraźnie można wyczuć, kiedy uzyskuje potrzebną elastyczność i konsystencję.
Rozciągnęłam wyrobione ciasto do rynienki. Do takiej objętości ciasta przydałaby się jakaś pośredniej długości, bo z mojej krótkiej bochenki zanadto wyłażą górą, a z tej długiej z kolei są minimalnie za niskie.
Ponieważ lubię zostawiać ciasta do rośnięcia na noc (nie niecierpliwię się i nie zaglądam, tylko śpię), to i z tym chlebem tak zrobiłam. Zawinęłam rynienkę w folię spożywczą i stała sobie do rana w sąsiedztwie grzejnika lekko grzejącego (na jedynkę jest nastawiony). Rano ciasta było dość. Chleb na zakwasie już za wiele w piekarniku nie rośnie, więc po wyrastaniu powinien już mieć kształt z grubsza docelowy. Leciutko zwilżyłam powierzchnię i posypałam płatkami owsianymi i sezamem.
Piekarnik nagrzany do 200 stopni z naczynkiem z wodą. Pierwsze 25 minut chleb był pieczony przykryty folią, kolejne 25 minut bez. Wystudzony na kratce i gotowy do krojenia.
Zważony po upieczeniu - 865 g. 34 cm długości, 8 cm wysokości (za długa rynienka).Miąższ przyjemny, z miejscami sporymi oczkami, zapach mój ulubiony - "zakwasowy". Świeżość zachował przez minimum 4 dni, dalsze badania były niemożliwe z powodu zjedzenia obiektu.
Miłośnikom chlebów białych drożdżowych polecam przepis z wykorzystaniem naczynia żaroodpornego. Dzisiejszy poranny chlebek z tego przepisu (z dodatkiem szczypty tymianku) prezentuje się tak:
To już druga malutka modyfikacja podstawowego przepisu. W tej wersji był również chleb cebulowy. Pomimo użycia naczynia żaroodpornego i przykrywania w pierwszej fazie pieczenia, rekomenduję umieszczanie w piekarniku naczynka z wodą - lepsze chleby wychodzą. :)