Bo do tanga trzeba dwojga
Dawno, dawno temu na pewnym forum (o dość konkretnej, fachowej tematyce) pojawił się wpis kolegi forumowicza. Kolega zapytał, dlaczego polskie kobiety dyskryminują budowlańców. Hę? - zapytacie. Kiedy i jak mają dyskryminować budowlańców? A zarzut był bardzo konkretny - że dyskryminują przy wyborze partnera.
Najpierw pojawiła się nieco żartobliwa odpowiedź (kobiety), że powodem może być panujący stereotyp murarza pijaka. Kolega jednak zapytywał poważnie, więc i rozważania poszły w poważniejszą stronę. Czy rzeczywiście coś jest na rzeczy? Jakie oczekiwania wobec potencjalnego partnera stawiają kobiety?
Oczywiście każdy ma swoje marzenia, wizje, wyobrażenie, fetysze - i mężczyźni i kobiety mają do tego pełne prawo. Pod względem zawodu "księcia z bajki" również. Jednej pani zamarzy się bankowiec, drugiej gangster, trzeciej polityk, czwartej żołnierz zawodowy, piątej piłkarz. Ale czy wybieranie partnera przede wszystkim na podstawie wykonywanego zawodu to nie jest rodzaj "matrymonialnego blacharstwa"? Na pewno jest to przesadne skoncentrowanie się na jednym atrybucie, który ma tak naprawdę marginalny wpływ na to, czy związek będzie szczęśliwy.

Kolega forumowicz wyznał, że problem odrzucenia go przez panie miał miejsce w portalu randkowym. Że rozmowy przebiegały całkiem miło i obiecująco, do momentu, w którym padła jego odpowiedź na pytanie pań o to, czym się zajmuje. Czy to ważny szczegół. Tak. Nawet bardzo ważny. O nim za chwilę.
W dyskusji pojawiły się również statystyki. Wyższe wykształcenie zdobywa więcej kobiet niż mężczyzn. Jednocześnie wiele pań deklaruje chęć posiadania partnera, który miałby podobny poziom wykształcenia i przykłada do spełnienia tego warunku przez kandydata dość dużą wagę. Tym samym budowlaniec po technikum lub szkole zawodowej jest mniej interesujący na rynku matrymonialnym od inżyniera budownictwa.
Po danych statystycznych padło pytanie "życiowe" - czy budowlaniec z sukcesem finansowym (własna, dobrze prosperująca firma budowlana, gruby portfel) ma jakikolwiek problem ze znalezieniem partnerki? W realu pewnie nie. Na portalu randkowym, gdy nie afiszowałby się z czytelnymi atrybutami majętności mogłoby być różnie. Jednak okazanie w jakikolwiek sposób zasobności finansowej podnosi zainteresowanie kobiet - potwierdzają to wyniki badań antropologicznych, z których jednoznacznie wynika, że przy wyborze partnera do związku długotrwałego, kobiety zwracają uwagę przede wszystkim na pozycję społeczną i zasobność portfela kandydata.
Mechanizmy doboru partnera są badane i opisywane przez antropologów. Badane są deklarowane preferencje, czyli wola, chęć do związania się z osobą o wyższej, podobnej lub niższej pozycji społecznej, określonym poziomie zdobytego wykształcenia, niższego czy wyższego wzrostu, większej lub mniejszej tuszy, typu rysów twarzy, intensywności owłosienia ciała itd., jak i dokonane już wybory, czyli z jakim ostatecznie partnerem związali się uczestnicy badania. Z badań deklarowanych preferencji otrzymuje się statystyki, które wiele kobiet i wielu mężczyzn mogłyby na dzień dobry zniechęcić czy wręcz załamać - mogliby oni pomyśleć, że praktycznie nie mają szans u płci przeciwnej. Ale statystyki z deklaracji to nie wszystko. Badania faktycznie dokonanego wyboru jasno pokazują, że pod wieloma względami przyciągają się podobieństwa (ale raczej niekoniecznie identyczne zawody) i że jednak szanse na znalezienie drugiej połówki są bardzo duże - większość osób przecież znajduje.
A jak się mają sprawy przy określaniu kryteriów doboru w portalach randkowych? Otóż w internecie ludzie są znacznie bardziej wybredni i krytyczni. W celu dokonania wstępnego "odsiewu" stosują różne kryteria i czasem działają dość bezkompromisowo - na przykład ustalają na sztywno wiek, wzrost, oczekiwany poziom wykształcenia, czy powód
całej dyskusji czyli wykonywany zawód. Często użytkownicy portalu nie pamiętają, nie uświadamiają sobie, że nadmiar wprowadzonych kryteriów i granic powoduje, że to co uznawali za wstępny odsiew nadmiaru kandydatów, jest w rzeczywistości wielokrotnym sitem, przez które nie przejdzie nikt.
Poznając kogoś w realu ludzie zachowują się inaczej, odbierają inne bodźce - widzą zachowanie, słyszą sposób wysławiania się, poruszania, widzą uśmiech, błysk w oku, zbiór czynników, które określa się jako pozytywną energię osoby i mnóstwo detali, których przez sieć się nie da przesłać, a które jednak decydują o tym, że mężczyzna choć o trzy lata młodszy niż założyła poszukująca pani, o 4 cm niższy i o 10 kilogramów masywniejszy jest jednak szalenie atrakcyjny i zdecydowanie kwalifikuje się do rozwinięcia znajomości.
Poza tym kobiety inne cechy preferują dobierając partnera "na przygodę", a inne "na życie". W pierwszym przypadku decydują bodźce wizualne (ulubiony typ urody, preferowane fizyczne atrybuty męskości), w drugim cechy gwarantujące bezpieczeństwo.
Pojawiły się również rozważania o tym, czy ważne jest podobne poczucie humoru u partnerów, czy może budowlańcy zbyt dużo czasu nie spędzają w pracy, a także pozostające bez konkluzji luźne wymiany uwag o tym, czy Epikur, czy Moniuszko, czy wystarczy samo łóżko.
A potem dyskusja "zdechła", gdyż kolega forumowicz stwierdził, że u niego wszystko w porządeczku i chciał tak trochę potrollować i popytać ludzi o to i owo, ot tak - bez związku ze swoją sytuacją życiową.
Abusus non tollit usum - i ja tam byłam, w dyskusji uczestniczyłam, a com pisała i czytała, w poście umieściłam.
Post powstał w ramach Tematów Tygodnia #50 i nawiązuje do tematu 3. Świadome macierzyństwo - w końcu żeby myśleć o potomku, trzeba znaleźć kogoś do pary.
Comments