AstraZeneca - pierwsza dawka
Jutro miną dwa tygodnie od przyjęcia przeze mnie pierwszej dawki szczepionki AstraZeneca.
Chęć zaszczepienia zgłosiłam 16 lutego. Powiat, w którym mieszkam i pracuję zorganizował punkt szczepień nauczycieli w jednej z placówek Powiatowego Zespołu Szpitali. Nie było zatem możliwości wyboru miejsca szczepienia.
Przed szczepieniem postanowiłam zadbać trochę o układ odpornościowy i przez 10 dni przyjmowałam Odpormax i 1000 mg witaminy D, bo taką suplementację stosuję zazwyczaj dwa razy w roku w okresach przejściowych, kiedy w otoczeniu rośnie liczba osób z przeziębieniem, grypą czy zakażeniem rotawirusami.
Na szczepienie stawiłam się 5 marca. Należało mieć ze sobą wypełniony kwestionariusz, dowód osobisty i własny długopis. W szpitalu wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Kwalifikowanie do szczepienia i samo szczepienie przebiegało sprawnie. Podanie preparatu było dla mnie całkowicie bezbolesne. Otrzymałam kartę szczepienia i ulotkę informacyjną, poproszono mnie o pozostanie przez przynajmniej kwadrans po szczepieniu w poczekalni (procedura na wypadek wystąpienia reakcji alergicznej). Nic się w tym czasie nie zadziało, więc wróciłam do domu.
Po kilku godzinach pojawiła się bolesność w miejscu wkłucia jako reakcja na dotyk. Miałam przez to niekomfortową noc, ponieważ zwykle śpię głównie na lewym boku, a po szczepieniu próba ułożenia w ulubionej pozycji kończyła się wybudzeniem. Jeśli będzie taka możliwość, to przy drugiej dawce poproszę o iniekcję w prawe ramię.
W następnym dniu po szczepieniu wystąpiły u mnie dwa kolejne z najczęstszych objawów po podaniu szczepionki - ból głowy i niezbyt intensywne bóle mięśniowe. Nie przeszkadzało to w rytunowych obowiązkach domowych.
Kolejną noc mogłam już przespać na swoim ulubionym lewym boku - w miejscu wkłucia nie czułam już bólu, a lekką tkliwość, która utrzymywała się jeszcze przez dwa dni.
I to tyle. Mam nadzieję, że szum medialny nie spowoduje jakichś perturbacji i w zaplanowanym czasie będę mogła przyjąć drugą dawkę.
Comments