Ale chała!

Chałowe ciasto i chałowe wyroby. :) Tradycyjna chałka to wypiek nietrudny, choć nie lubi pośpiechu. Dla mnie chałka musi być zrobiona na mleku. W telewizji widziałam przepisy na chałki na wodzie, ale nie jestem przekonana. Ważne są te mleczne nutki w smaku chałki. A najlepsza chałka to taka świeżutka, która tylko trochę ostygła na kratce, więc nie żadne piekarnie, cukiernie, tylko własny piekarnik.

Składniki

  • szklanka ciepłego mleka
  • 2,5 dag drożdży
  • 4 łyżki cukru
  • 3 szklanki mąki pszennej (około 0,5 kg) typu 500 lub 550
  • 1 jajo
  • szczypta soli
  • 3 łyżki oleju lub stopionego masła

Zaczynamy od przygotowania rozczynu. Używam cały czas jednej dużej misy. Drożdże rozcieramy z cukrem, wlewamy ciepłe mleko, wsypujemy 3 czubate łyżki mąki, mieszamy do połączenia składników i odstawiamy w ciepłe miejsce na 20-30 minut.

Rozczyn zacznie bąbelkować dwutlenkiem węgla. Można działać dalej. Dodajemy do misy resztę mąki, 1 jajko, szczyptę soli i tłuszcz. Najpierw mieszamy łyżką, potem można wyrabiać ulubioną metodą - albo do końca łyżką, albo rękami, albo użyć robota z hakiem do ciasta. Odstawiamy ciasto do wyrośnięcia na jakieś 40 minut. Miska przykryta, żeby nie wysychało, miejsce ciepłe i nie w przeciągu.

Po upływie tego czasu ciasto należy złamać. Oddzielić dłońmi oprószonymi mąką od misy i albo rzucić ciasto z wysoka na powrót do misy, albo sprzedać mu solidny cios z pięści. To nie jest żaden mit czy przesąd - to fizykochemia. Uderzenie aktywuje gluten i pozwala na wytworzenie jego długich łańcuchów.

I znów odstawiamy ciasto w ciepłe miejsce na 40-60 minut.

Nadszedł czas na zaplatanie chałki. Najlepsza chałka to taka z czterech wałeczków. Z otrzymanej porcji ciasta można upiec jedną dużą chałę, albo dwie mniejsze bardzo zgrabne chałeczki i tę opcję polecam.
Zatem ciasto ciachamy najpierw na pół, a potem każdą połowę na cztery kawałki.
Kawałki ciasta turlamy dłońmi po blacie, żeby otrzymać wałeczki o długości około25 centymetrów. Cztery wałeczki układamy równolegle i zaczynamy splatanie. Jestem praworęczna, więc biorę wałeczek z prawej strony i przekładam go według klucza "nad - pod - nad".

Teraz wałeczek, który był drugim prawym, jest pierwszym z brzegu. Bierzemy go zatem i "nad - pod - nad". Powtarzamy to samo po raz trzeci z kolejnym wałeczkiem

Teraz wolne końce sklejamy ze sobą i lekko zawijamy pod spód. W tym momencie można odwrócić stolnicę lub przejść na drugą stronę stołu. Ponieważ działam na blacie, to odwracam sobie częściowo już zaplecioną chałkę. Jak się zaplata tak od połowy, to chałka wychodzi ładniejsza.

Powtarzamy zaplatanie według zasady "nad - pod - nad".

Sklejamy i podwijamy drugi koniec. Teraz czas zapleść chałeczkę z drugiej połowy ciasta.

Chałki przekładamy na blachę do pieczenia i przykryte na przykład lnianym ręcznikiem zostawiamy do wyrośnięcia. Trwa to zwykle krótko, bo ciasto jest bardzo ruchliwe. Po kwadransie można wstawiać chałki do pierkanika. Piekę je w 200 stopniach z funkcją parowania.

Chałki do ostygnięcia przekładamy na kratkę, wtedy spód nie zmięknie od nadmiaru pary wodnej.

I to już wszystko. Mamy piękną podstawową wersję chałki. A jak można wariantować chałki? Bardzo łatwo.
Chałki można zaplatać również z pięciu i sześciu wałeczków ciasta. Klucz przeplatania dla pięciu wałeczków brzmi "nad - pod - nad - pod", a dla sześciu wałeczków "nad - pod - nad - pod - nad". Łatwizna. Jak widać w przypadku chałki szóstki nie udało mi sie utoczyć wałeczków równej grubości i te trochę grubsze przerosły chudszych kolegów.

Kolejna opcja - gruba chała z całej porcji ciasta. Kromeczki będą wyższe, zmieści się więcej konfitur lub kremu czekoladowo-orzechowego. Na blasze do pieczenia trzeba położyć na ukos.

Wariant "chałka z czymś". Ten "węgiel" na fotografii to masa z mielonego maku, orzechów i odrobiny cukru. Ciasto chałkowe rozciągamy dłońmi w prostokąt. Wizualnie dzielimy je sobie na trzy pasy. Na środkowy nakładamy nadzienie, a boczne tniemy na paski. Zaplatamy do środka, lekko pod kątem. Po upieczeniu wychodzi elegancka "larwa".

I na koniec wariant z tego samego ciasta, ale o innym zupełnie przeplocie. To już nie typowa chałka - występuje częściej pod nazwą gwiazda. Tu poniosła mnie fantazja i w cieście były również rodzynki. Polecam także dodatek cynamonu do zimowych wersji chałek.

Ciasto chałkowe dzielimy na pół i rozciągamy w dwa okrągłe placki. Na pierwszy nakładamy nadzienie. U mnie z mielonych orzechów, kakao, cukru i masła. Przykrywamy drugim plackiem.
Teraz należy zrobić nacięcia - według wzoru na zdjęciu. Tych nacięć jest 16. Teraz bierzemy w palce dwa sąsiadujące "promyki" ciasta i odwracamy je - prawy dwa razy w prawo, lewy dwa razy w lewo. I tak z każdą parą "promyków".

Gotowi na domowy wypiek chałki?
Mam nadzieję, że tak. :)

Smacznego!