Był plus, nie ma plusa. Egzamin zawodowy

Rok temu pisałam o egzaminie zawodowym a konkretnie o części pisemnej, do przeprowadzenia której potrzebne są komputery, maszyna wirtualna, ASE i oczywiście operator tego całego kramiku. Co robi operator egzaminu można przeczytać w ówczesnym wpisie i są to czynności, które pozostały niezmienione.

I teraz śmieszne, bo wskazałam (i podtrzymuję swój wybór) największy plus zastąpienia papierowych arkuszy lokalnie uruchomionym Autonomicznym Systemem Egzaminacyjnym.

Największy plus - zaraz po zakończeniu egzaminu przez ostatnią osobę z danej grupy i zakończeniu egzaminu przez operatora, zdający mogą zalogować się ponownie do ASE i poznać swój nieoficjalny wynik egzaminu.


Kot z generatora obrazów AI, canva.com.

Był plus, nie ma plusa. W środę - pierwszy dzień sesji zimowej - niektórzy przeżyli o zgrozo na własnej skórze zniknięcie tegoż plusa, niektórzy dowiedzieli się o tym od znajomych lub z internetu. "Cała Polska nie zdała!", "Tysiące uczniów nie zdało? Czy będą poprawki?", "
Gigantyczne problemy uczniów". W ASE każdy zdający ma przydzielony zestaw pytań wyświetlanych w różnej (nie wiem czy losowej) kolejności, odpowiedzi do wyboru również są układane w różnej kolejności. Aby poznać wstępny wynik niezbędny jest odpowiedni wzorzec prawidłowych odpowiedzi dla danego zdającego. A wzorce takie zwane powszechnie kluczami były w tej sesji masowo błędne. W poprzedniej sesji taka sytuacja również miała miejsce, ale dotyczyła mniejszych grup zdających w niektórych kwalifikacjach. W naszej szkole część zdających INF.03 uzyskała niespodziewanie niskie wyniki wstępne - po niedługim czasie szkoła otrzymała komunikat o takim właśnie błędnym kluczu wprowadzonym do systemu.

Czy lepsza dżuma czy cholera? Chyba jednak dżuma. Jeżeli w grupie zdających dwie osoby mają wynik wstępny znacznie niższy od oczekiwanego, to ich stres i niepewność są zdecydowanie większe niż w sytuacji gdy cała grupa sprawdza wynik wstępny i wszyscy są wstępnie oblani. Wtedy wiadomo od razu, że coś musi być nie tak ze zliczaniem poprawnych odpowiedzi w systemie. Zwłaszcza że wyświetlane wyniki były raczej niskie. Pojawiła się nawet teoria, że błąd być może polega na wyświetlaniu liczby błędnych odpowiedzi zamiast liczby poprawnych. Tego jednak nie wie nikt, bo nie ma wglądu do kodu - wiadomo, że system źle liczy i już.

Już pierwszego dnia sesji pojawił się taki oto komunikat CKE:
Informujemy, że w związku z problemem technicznym po stronie partnera technologicznego CKE, w maszynie ASE wyświetlanie liczby poprawnych odpowiedzi po zakończeniu egzaminu w części pisemnej może funkcjonować niepoprawnie.
Problem techniczny dotyczy wyłącznie sposobu wyświetlania wyników wstępnych na ekranie zdającego.
Wszystkie wyniki zdających będą przeliczone prawidłowo. Bardzo przepraszamy za tę niedogodność.

Komunikat moim zdaniem był zbyt asekuracyjny. Drzwi mojej lodówki zazwyczaj zamykają się prawidłowo, ale mogą funkcjonować niepoprawnie (gdy ktoś nie domknie szuflady na warzywa, albo umieści zbyt duże naczynie na skraju dowolnej półki). Warto wiedzieć, że wszyscy przewodniczący zespołów nadzorujących byli zobowiązani do umożliwienia uczniom sprawdzania tego źle wyliczanego wyniku wstępnego, a wszyscy obserwatorzy odnotowywali zachowanie tejże procedury. Zatem pierwszego dnia kolejne grupy zdających sprawdzały wyniki, bo system może funkcjonować niepoprawnie, ale kto wie - może dla danej kwalifikacji jednak funkcjonuje poprawnie.

Rano 11 stycznia na szczęście pojawiła się kolejna informacja. Jej najważniejsza część brzmiała:
Wstępne wyniki (tj. informacja wstępna o liczbie poprawnych odpowiedzi) będą dostępne dla zdających w systemie SIOEPKZ w portalu zdającego, po zakończeniu terminu głównego egzaminu, tj. od 22 stycznia br., od godziny 12.00.
Informację tę przewodniczący zespołu egzaminacyjnego przekazywał zdającym co wraz z powszechnie znanymi już przez uczniów doniesieniami "cała Polska nie zdała" powodowało, że nikt nie pragnął poznawać wstępnego wyniku zaraz po zakończeniu egzaminu, więc nie było komu tego umożliwiać. Ale gdyby ktoś chciał zobaczyć swój źle obliczony wynik to miał do tego pełne prawo - procedury pozostały w tym zakresie niezmienione.

Jestem zadeklarowaną zwolenniczką nowych technologii w każdym aspekcie życia. Cyfryzacja - tak, informatyzacja - tak, komputeryzacja - tak, tak, tak. Ale czasami wdrażanie pewnych rozwiązań idzie jak krew z nosa, męczy i frustruje. Po tegorocznej części pisemnej czuję się zniechęcona. Przygotowanie sali, stanowisk, maszyny wirtualnej to sporo pracy - zawsze wychodzą jakieś niewykryte wcześniej problemy i usterki, które trzeba pousuwać. A wychodzą, bo to sala i sprzęt będący w ciągłym użytkowaniu (nawet nie ma co gadać, jak gęsto ułożony jest plan zajęć w poszczególnych pracowniach informatycznych w technikach). Odpowiedzialność za egzamin jest duża i przesunięta na szkoły. Materiałów szkoleniowych do "wchłonięcia" jest dużo i są to raczej konkretne rzeczy - na przykład "Lista znanych problemów i rozwiązań na egzaminach elektronicznych" to dokument, który operator musi mieć w małym palcu i na każdy problem reagować szybko i stosownie do posiadanych w pracowni rozwiązań, a nie wypróbowywać kolejne opcje czy w trakcie egzaminu zorientować się, że źle skonfigurował sieć. Operatorów jest za mało i często pojawia się problem niezastępowalności takiej osoby.
No ale przynajmniej uczniowie mają kolorowe obrazki na ekranie, czasem też filmik załączony do zadania, no i najważniejsze - mogą poznać wstępny wynik egzaminu. A nie, czekaj - nie tym razem.