Mieszane uczucia

Do biblioteki szkolnej trafiła dziś bardzo piękna książka. Wraz z nią kopia listu dyrektora Departament Kształcenia Ogólnego i Podstaw Programowych Ministerstwa Edukacji i Nauki. Z listu wyczytać można, że wydane przez Ośrodek Rozwoju Edukacji Breviarium Kanonu Kultury jest "jednym z owoców pracy nad priorytetem polityki oświatowej mówiącym o konieczności udostępnienia kanonu kultury klasycznej".

Każdego roku MEiN przygotowuje i publikuje podstawowe kierunki realizacji polityki oświatowej państwa na dany rok szkolny. Są to swoiste wytyczne, które stanowią podstawę do planowania działań organów nadzoru pedagogicznego i placówek doskonalenia nauczycieli w roku szkolnym. Skoro organy nadzoru na tej podstawie sprawdzają, jak pracują podległe im szkoły, to i szkoły zapoznają się z kierunkami i intensyfikują działania na wskazanych polach, aby pracować zgodnie ze wskazanymi przez ministerstwo kierunkami.

Na bieżący rok szklony przygotowano aż dziesięć kierunków. Trzecim na tej długiej liście jest działanie na rzecz szerszego udostępnienia kanonu i założeń edukacji klasycznej oraz sięgania do dziedzictwa cywilizacyjnego Europy, m.in. przez umożliwienie uczenia się języka łacińskiego już od szkoły podstawowej. Podano, jak "między innymi" można realizować ten kierunek, ale z braku nauczycieli języka łacińskiego oraz przeładowania planów zajęć, lekcje łaciny są tak naprawdę realizowane w tych liceach, w których od lat tradycyjnie ten przedmiot był i jest. Zatem wskazane "między innymi" okazało się naprawdę trudne do wdrożenia. Pozostały "inne" i na tym rozległym polu nauczyciele działali czerpiąc z własnego doświadczenia i krając tak, jak materii staje. A to wprowadzali na języku polskim dodatkowe sentencje łacińskie, a to akcentowali to, co znane być powinno - vanitas vanitatum et vanitas omnia czy exegi monumentum aere perennius. W bibliotece mam tematyczną wystawę książek, w której co miesiąc wymieniam część tytułów oraz rysunkowy portrecik antycznego "filozofa miesiąca" wraz z cytatem. No i uparcie wpisywałam we wszystkie ankiety ośrodków organizujących szkolenia dla nauczycieli (ostatnie pytanie w takich ankietach to prawie zawsze "Jaką tematyką szkoleń jest Pani/Pan zainteresowana/zainteresowany?"), że pragnę szkolenia na temat udostepniania kanonu i założeń edukacji klasycznej, bo kierunek zapisano, a skoro w branżówce i technikum łaciny nie ma, to chciałabym się dowiedzieć, o jakie działania tak naprawdę chodzi ministerstwu. Na razie się nie dowiedziałam.

Na moje biurko trafił za to brewiarz. Na zdjęciach tego nie widać, bo nie sfotografowałam grzbietu, ale Breviarium Kanonu Kultury ma 1200 stron. Z listu wynika, że tomiszcze to ma mi posłużyć właśnie do udostępniania tegoż kanonu. Rzeczywiście wybór tekstów jest przebogaty, przekłady rewelacyjne. W małej bibliotece szkolnej nie miałam pojedynczych wydań tak wielu tekstów antycznych, a teraz mam. Skąd zatem mieszane uczucia?

Sama forma brewiarza jest dość kontrowersyjna. Jest to zbiór, który należy czytać przez rok nastawiając "apetyt i percepcję" na tygodniowe lub dłuższe obcowanie z danym dziełem. Jak ma się taka książka sprawdzić w praktyce szkolnej? Oczywiście przy braku zainteresowania innych czytelników chętnie ją sobie wypożyczę i co miesiąc będę przedłużać, ale takie czytanie (zgodnie z ideą wydania brewiarza) niejako zaprzecza szerszemu udostępnianiu. Raczej jest to udostępnianie wyjątkowo wąskie.

Opasłość tomu nie sprzyja również wygodzie korzystania przez nauczycieli. Aby zasoby biblioteki szkolnej zaspokoiły potrzeby lekturowe uczniów, praktykuje się u nas swoistą "zmianowość". Część pierwszych klas zaczyna omawianie epok literackich od Biblii, część od starożytnych Greków i Rzymian. Gdyby jeden polonista chciał korzystać z tekstów części I (Śródziemnomorze greckie), a drugi z III (Europa chrześcijańska), to niestety nie obdzielę. Kto pierwszy, ten lepszy - bierze cały tom. I oby nikomu ta księga z rąk nie wypadła, bo choć szyta, to niestety książki o takiej masie przy upadku często pękają wzdłuż grzbietu.

Dla mnie brewiarz to lektura kontemplacyjna, książka bardzo osobista, która powinna towarzyszyć właścicielowi przez lata. Może zatem mogłabym nabyć tak pięknie opracowane i wydane teksty na własność? Nie! Breviarium Kanonu Kultury nie znajdziemy w żadnej księgarni. Wydał ją ORE - ogłoszono przetarg na usługę dotyczącą redakcji i korekty tekstu, opracowania graficznego, wydruku oraz przygotowania wersji elektronicznej publikacji. Przetarg wygrało Wydawnictwo Dębogóra (umieszczono je na stronie redakcyjnej książki), które posiada własną księgarnię, ale również nie prowadzi sprzedaży tej książki. Na ten moment Breviarium rozdysponowują kuratoria oświaty - a to przekazując egzemplarze bezpośrednio do szkół ponadpodstawowych, a to informując dyrektorów o możliwości odebrania takiego egzemplarza.

Z jednej strony dobrze, że taki wybór tekstów powstał. Już umieszczone na wyklejce Dicta Catonis podsunęły mi parę pomysłów na "sprzedanie" tematu uczniom uczęszczającym na zajęcia biblioteczne, a lektura wybranych tekstów na pewno będzie równie inspirująca. Trudno też łudzić się, że książka taka byłaby opłacalna dla jakiegokolwiek wydawcy, gdyby miała zostać przygotowana i opublikowana po prostu komercyjnie. Z drugiej strony zastanawia wybór formy brewiarza dla książki, która ma wspomagać najszersze udostępnianie kanonu edukacji klasycznej. W dodatku brewiarza wydanego dość kosztownie i niezbyt poręcznie, a niedostepnego dla czytelnika, który chciałby nabyć go na własność.