Hejt nasz powszedni

Kontrola emocji i przestrzeganie norm społecznych w internecie? Panie – a na co to komu potrzebne? Toż to by była cenzura!

Hejt to nowe słowo opisujące zjawisko stare jak świat. To nic innego jak brak kultury wypowiedzi stosowany celowo lub pojawiający się pod wpływem gniewu. Celowo zrezygnować z kultury wypowiedzi można wtedy, gdy chce się kogoś zaatakować i obrazić, dotknąć, sprawić przykrość. A po co? Analiza aktywności mózgu jednoznacznie odpowiada na to pytanie – aby poczuć się dobrze, gdyż wygłoszenie lub napisanie komunikatu tego typu pobudza u hejtera układ nagrody (ośrodek przyjemności) w mózgu. Niemożność opanowania emocji takich jak złość, gniew czy strach również objawiają się utratą kontroli nad kulturą języka. To w gniewie często padają słowa, których w stabilnym stanie emocjonalnym dojrzały człowiek nie użyłby. Nie użyłby i dlatego gdy emocje opadną, zwykle przeprasza.

A człowiek niedojrzały? Za hamowanie gwałtownych emocji, planowanie działań i analizę ich konsekwencji odpowiada kora przedczołowa. Jest to część mózgu, która u człowieka dojrzewa stosunkowo późno – dopiero około 21. roku życia. Dlatego często hejtują nastolatki. Jednak nie przodują tu wcale byli gimnazjaliści (14-16 lat), a strasza młodzież (18-19 lat). Ponieważ dla młodych ludzi bardzo ważna jest akceptacja grupy i występuje potrzeba dopasowania się, rzadko pojawiają się reakcje piętnujące hejt i hejtera – najczęściej występuje brak wyrażenia własnej opinii, brak wsparcia atakowanej osoby, ciche przyzwolenie, a często dołączenie z własnym agresywnym lub obraźliwym komentarzem.

Pomimo metrykalnej dojrzałości, nie każdy dorosły człowiek potrafi radzić sobie z negatywnymi emocjami w sposób akceptowalny społecznie i nieobciążający osób trzecich. Wśród osób obrażających w internecie jest wielu 'nerwusów', którzy przeczytawszy lub obejrzawszy dany przekaz nie są w stanie pohamować złości lub gniewu i skonstruować krytykę konstruktywną. Osoby impulsywne częściej hejtują w sposób, który można nazwać powierzchownym – używają komunikatów 'haseł' powracających w dyskusjach na dany temat, obrażając bohatera artykułu, filmu, zdjęcia czy przeciwnika w dyskusji zwykle odnoszą się do dość ogólnikowych cech (głupi, brzydki, nienormalny), piszą raczej krótko, choć kłócić się (odpowiadać komentarzem na komentarz) potrafią długo.

I wreszcie hejterzy celowo rezygnujący z kultury wypowiedzi, obrażający 'na chłodno', kalkulujący, co pozwoli im skupić na sobie uwagę jak najszerszej grupy internautów, zasłynąć źle rozumianą bezkompromisowością. To właśnie ta grupa, u której obrażanie innych pobudza ośrodek przyjemności w mózgu. Atakują i obrażają w sposób przemyślany – konstruują długie komunikaty lub krótkie a oryginalne w formie (sięgają po słowotwórstwo, trawestują, rymują). Zdecydowana większość z tych osób w tradycyjnej przestrzeni publicznej nie wypowiedziałaby opinii, osądu, krytyki w formie takiej, jaką pozwala sobie stosować w internecie. Świadczy to o tym, że znają normy społecznie i są w stanie ocenić konsekwencje swoich słów w konfrontacji bezpośredniej. Jednak słodka przestrzeń internetu nie przez wszystkich rozumiana jest jako przestrzeń publiczna, choć taką przecież jest. Nicki, komentarze z konta typu 'gość' czy ukrycie się za wykreowaną w sieci postacią dają poczucie anonimowości i bezkarności. W mniejszym stopniu chodzi tu o kary przewidziane prawem (za znieważanie czy nawoływanie do nienawiści, łamanie prawa ochrony dobrego imienia) – hejterów można zidentyfikować. Poczucie bezkarności wiąże się przede wszystkim z brakiem ostracyzmu społecznego. Gdyby wyzwiska lub ataki słowne miały miejsce na ulicy, w urzędzie, w miejscu pracy, podczas spotkania rodzinnego, to oceny osoby poprzez pryzmat nieakceptowalnych zachowań dokonaliby krewni, przyjaciele, pracodawca, współpracownicy, sąsiedzi, szerszy krąg znajomych. W sieci oceny dokonują "tylko" członkowie społeczności, którzy odbierają dany komunikat.

Społeczności internetowe charakteryzują się słabymi więziami członków. Często użytkownicy są rozproszeni praktycznie po całym świecie. Szansa, że od któregokolwiek z odbiorców obraźliwych komunikatów będzie zależało coś dotyczącego funkcjonowania hejtera w realnym życiu (czy to poprzez funkcjonowanie w odrębnych przestrzeniach, czy to przez niemożliwość identyfikacji osoby) jest drastycznie mała. Efektem tego jest całkowita swoboda w ujawnieniu chamstwa, braku kultury osobistej, agresji i nienawiści zbudowanej na strachu lub zazdrości.

Brak kultury wypowiedzi w internecie jest jednocześnie jego słabością i ogromną siłą. Siłą jest dlatego, że przyciąga i świetnie się sprzedaje. Całe portale i kanały YT z odrzucenia kultury wypowiedzi i dyskusji, agresywno-obraźliwego tonu publikacji uczyniły swój motor napędowy. A że czasem trzeba opublikować przeprosiny, bo taki jest wyrok sądu? Trudno. Opublikuje się i naprzód. W końcu wierni odbiorcy czekają na okazję do komentarza, który pozwoli poczuć im się lepszymi, silnymi, dowartościowanymi.
W połączeniu z współwyznawstwem określonych poglądów obrażanie może przyjąć charakter wojny "my" kontra "oni". Wtedy agresji słownej towarzyszy poczucie misji – konieczności "walki o swoje", argumentowanie, że do przeciwnika nie przemówią inne argumenty, potrzebny jest słowny odpowiednik kubła zimnej wody. Jest to oczywiście nieprawda. Nie mając kompetencji do dyskusji merytorycznej lub nie potrafiąc kontrolować emocji, agresor we własnej świadomości w ten sposób racjonalizuje swoje zachowanie.

Można spotkać się z opiniami, że hejt jest ceną, którą płacimy za wolność słowa. Jest to trafne spostrzeżenie. To, że użytkownicy w sieci znajdują miejsce odreagowania, rozładowania frustracji i spełnienia potrzeb wyrażenia emocji bez kontroli, swój wentyl, okazuje się pod pewnymi względami korzystne. Badania wskazują, że w społeczeństwach zinformatyzowanych, w których ludzie spędzają dużo czasu w witrualnym środowisku, mniej jest aktów agresji i wandalizmu w tak zwanym realu.

Jakie są zatem negatywne konsekwencje hejtu? Przede wszystkim stan psychiczny ofiar. Znane są przypadki samobójstw, zwłaszcza wśród nastolatków, które często doświadczają tego typu przemocy w internecie i nie potrafią sobie z nią poradzić. Kolejna kwestia to zmiany w debacie publicznej. Odbiorców nie rażą już niemerytoryczne wypowiedzi polityków, osób publicznych. Powoli staje się wręcz normą to, że nie szuka się kompromisów, nie przedstawia konkretnych rozwiązań, a po prostu dyskredytuje przeciwnika. Sprawa trzecia i najbardziej niepokojąca – z raportu na temat hejtu wśród młodzieży wynika, że 66% badanych (w wieku 12-24 lata) uważa hejtowanie za sposób wyrażania własnej opinii. Świadczy to braku umiejętności odróżnienia obelgi od opinii.

Odrzucenie kultury wypowiedzi (celowe lub pod wpływem silnych emocji) wydaje się łatwiejsze do zdefiniowania niż pojęcie hejtu, które raz, że jest stosunkowo nowe, a dwa, że bywa w różny sposób definiowane. Czasem hejt bywa zawężany jedynie do komunikatów nienawistnych (jak sugeruje angielskie znaczenie słowa hate), czasem wyłącznie do zapisanego w Kodeksie Karnym nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym, rasowym, etnicznym lub wyznaniowym. Agresorzy słowni mają jednak szeroki wachlarz metod oraz środków obrażania i poniżania innych, który opiera się właśnie na rezygnacji z kultury języka.

A jak jest w społeczności tagu polish Steema? Od początku platforma ta zasłynęła jako charakteryzująca się brakiem cenzury, co wraz z wysokim kursem Steema przyciągnęło sporo osób, które w innych mediach zetknęły się z oceną ich treści jako nieodpowiednich – blokowaniem, banowaniem. Spory związane z brakiem porozumienia co do definicji hejtu pojawiły się między innymi w związku z powstaniem konta @polish-cleaners. Specyfiką środowiska wynikającą z możliwości flagowania treści jest występowanie dodatkowego pola spornego. Co ciekawe, rzekomi zwolennicy braku cenzury zwykle sami są gorliwymi cenzorami, którzy kierują się etyką utylitarną. Czyli dobry uczynek jest wtedy, gdy Kali zabrać komuś krowy, a zły, gdy ktoś zabrać krowy Kalemu. Brak kultury wypowiedzi i dyskusji ma się zatem na Steemie równie dobrze, jak we wszystkich innych miejscach sieci.

Czas na garść przykładów.
"Dyskusja":

  • jesteście żałośni ma szczerą nadzieje że ktoś wam p... w łeb
  • Nawiązując do polish-cleaners: to mi wygląda na grupkę idiotów
  • smieciu dawaj zwyzywaj mnie jak chcesz to na dwóch mojich filmach mój ryj widać
  • Wszystkich którzy twierdzą inaczej będę flagował z pełną mocą dla dobra ich samych

Reakcje na flagi:

  • Z...y na Steemit, czyli jak kogoś wk... i stracić reputacje przez idiotę
  • masz srogo na...e na bani i ukrywasz typowi komentarz bo był w stanie odpowiedzieć na zarzuty
  • Na h... mnie oflagowales pierwszy smieciu bez kontentu stojacy w lesie i komentujący flegmatycznie to o czym nie masz pojęcia?

Częstość tego typu wpisów nie jest duża, choć zauważyć można swoiste zróżnicowanie. Pewne tematy i osoby obarczone są wysoką szansą na pojawienie się obraźliwych i agresywnych komentarzy, inne są w tym względzie 'bezpieczne'. Podobnie dzieje się w innych obszarach sieci – na forach, w mediach społecznościowych, serwisach informacyjnych.

Brak kultury wypowiedzi powszednieje. Specyfika przestrzeni internetowej wymaga od nas strategii radzenia sobie z agresją słowną. Z jednej strony pożądana jest swoista gruboskórność – czasem niereagowanie na komentarze poniżej wszelkiej krytyki, czasem zamieszczenie tylko chłodnego wyjaśnienia (na przykład gdy agresor kłamie), czasem użycie humorystycznej riposty. Z drugiej strony dlaczego mamy się godzić na wulgarne, chamskie, poniżające komentarze pod adresem własnym lub innych ludzi? Skoro w świecie wirtualnym spędzamy coraz więcej czasu, to może czas na nazywanie rzeczy po imieniu? Kampanii przeciwko hejtowi było i jest prowadzonych całkiem sporo. HejtStop, Przytul Hejtera, jestnaswiecej, NIEnawiść – to tylko kilka przykładów. Na tym tle wyróżniła się kampania reklamowa OLX, której twórcy postanowili odwołać się bezpośrednio do braku kultury internautów. Przekaz jest wyrazisty i wart zapamiętania.
W Internecie bądź sobą. Chyba, że jesteś chamem. Wtedy bądź kimś innym.


Post powstał w ramach edycji 69. Tematów tygodnia i nawiązuje do tematu 2. Selfie Project wspiera dziewczyny w świecie gamingu.

Bibliografia:
Wilki i owce w Internecie, czyli raport na temat hejtu wśród młodzieży, http://brpd.gov.pl/sites/default/files/iqs_raport_z_badania.pdf, 2016
Katarzyna Garwol, Hejt w internecie – analiza zjawiska, „Edukacja – Technika – Informatyka” nr 4/18/2016
Jan Stradowski, Co się dzieje w głowie hejtera? Skąd się bierze mowa nienawiści, focus.pl, 2019
Anna Niepytalska-Osiecka, * O fejku, lajku i hejcie w polszczyźnie internetowej*, „Język Polski” XCIV, z. 4., https://jezyk-polski.pl/wp-content/download/art_niepytalska_z-4-2014.pdf, 2014